Imieniny: Dionizego, Szczepana

Wydarzenia:

Jan Paweł II na dziś

Św. Jan Paweł II odkrywca geniuszu kobiety

 fot. wikipedia.org

Biskup Karol Wojtyła musiał być pod dużym wrażeniem spotkania z nieznaną nam kobietą, gdyż przytoczył jej słowa podczas rekolekcji głoszonych ponad pół wieku temu w Krakowie. Opowiadał wówczas:

 

„Mam w pamięci taką rozmowę: «Jeszcze byłam bardzo młoda, nie skończyłam studiów, wyszłam za mąż i bardzo się męczę. Bardzo się męczę». Jeżeliby podsumować to, o co chodzi, dlaczego się męczy: «Dlatego się męczę, że jestem tylko przedmiotem, nie jestem osobą». «Czy on nie potrafi być dla ciebie czuły? Odczuć ciebie?». «Nie, on zawsze chce tylko jednego!». I to jest takie bardzo bolesne, jeżeli w wyniku tego, co się uważało za miłość, w co się weszło całym uczuciem – jeżeli w wyniku tego zostaje się tylko przedmiotem, a jakoś zatraca się poczucie osoby. Dlatego właśnie potrzeba jej tej samodzielności wewnętrznej. To ona sprawia, że kobieta w miłości może stanąć przy mężczyźnie jako towarzyszka. Towarzyszka. Współtwórczyni. To jest bardzo istotna funkcja, to jest bardzo istotne powołanie kobiety, żeby w ten sposób mogła stanąć przy mężczyźnie. To jest charakter małżeństwa. Małżeństwo to nie jest tylko instytucja seksualna, instytucja życia seksualnego. Jeżeli tak, to jakoś w odczuciu obojga, a zwłaszcza kobiety, wszystko się obniża”...

Tajemnica Ewy

Każdego roku 8 marca jest dniem niezwykle oczekiwanym przede wszystkim przez sprzedawców kwiatów. Mimo że często słychać protesty wobec takiego czczenia kobiet, nieodmiennie w kwiaciarniach ustawiają się kolejki panów. Wielu z nich – przekonanych, że kobiety nie da się zrozumieć, więc przynajmniej trzeba ją obłaskawić – kupuje kwiat, wierząc w magiczną „flower power”, której też nie da się pojąć – kwiat do niczego nie służy, cieszy przez krótki czas oczy, a potem więdnie i trzeba go wyrzucić. I znowu pozostaniemy w naszym przekonaniu, że „kobiety zrozumieć się nie da, choć trudno jest bez niej żyć”.

„W najgłębszym sensie męski mężczyzna” – jak Karola Wojtyłę nazwał prof. Andrzej Półtawski – zadał sobie ten trud, aby kobietę nie tylko zrozumieć, ale i pokazać jej geniusz, bez którego doprawdy ciężko jest żyć mężczyznom (i tym żyjącym w celibacie, i mężom) i w ogóle całemu społeczeństwu.

W liście apostolskim „Mulieris dignitatem” („O godności i powołaniu kobiety”) św. Jan Paweł II pisze: „Osobowe zasoby kobiecości na pewno nie są mniejsze od zasobów męskości – są tylko inne. Kobieta więc – podobnie zresztą jak mężczyzna – musi pojmować swe osobowe «spełnienie», swą godność i powołanie w oparciu o te zasoby, według tego bogactwa kobiecości, które otrzymała w dniu stworzenia i które dziedziczy jako sobie właściwy wyraz «obrazu i podobieństwa Bożego»” (n. 10).

Na czym polega to bogactwo? Szukając odpowiedzi na to pytanie, Wojtyła sięgał do dwóch źródeł. Jednym była Biblia, drugim – życie. Opisany w Księdze Rodzaju zachwyt Adama nad Ewą Wojtyła dostrzegał wielokrotnie w zwyczajnych okolicznościach, choćby wtedy, gdy towarzyszył młodym ludziom z duszpasterstwa akademickiego zwanego Rodzinką, a później – Środowiskiem.

W latach 50. ubiegłego wieku w niewielkim gronie wybrali się na krótką wycieczkę w Beskidy. W grupie znaleźli się m.in. Danuta i Stanisław. Słońce grzało niemiłosiernie. Promienie boleśnie przypaliły łydki Danuty, która następnego dnia bardzo cierpiała z tego powodu, szczególnie gdy wychodzili z lasu na otwartą przestrzeń. Właśnie wtedy Stanisław zaczął dyskretnie iść za nią, tak, aby jego cień zasłaniał jej poparzone łydki. Zauważyła to. W sercu zaczęło kiełkować uczucie, które później rozwinęło się w miłość i zaowocowało małżeństwem.

W tych miłościach Wojtyła widział spełnienie się tego, co zostało zapisane w Biblii. Kobieta została stworzona „dla”, a zatem w jej naturze leży relacyjność – pragnienie kochania i bycia kochaną. Jak zostało to sformułowane w „Mulieris dignitatem”: „Godność kobiety wiąże się ściśle z miłością, jakiej ona doznaje ze względu na samą kobiecość, i równocześnie z miłością, którą ona ze swej strony obdarza” (n. 30).

Przyszły Papież znał wiele kobiet, które odnajdywały spełnienie właśnie na tej drodze. Niektóre z nich są bardzo dobrze znane: bł. Matka Teresa z Kalkuty czy dr Wanda Półtawska, inne mniej – jak choćby sługa Boża Hanna Chrzanowska, prekursorka pielęgniarstwa domowego, prawa ręka Wojtyły w organizacji opieki parafialnej nad zapomnianymi i opuszczonymi chorymi.

Feminizm i feminizm

Nie brakowało jednak i innych doświadczeń – spotkań z kobietami zranionymi i nieszczęśliwymi, jak choćby z tą nieznaną mężatką, o której mówił podczas rekolekcji.

Wojtyła widział te niesprawiedliwości. Zdawał sobie sprawę, że mają one źródło w wielkiej katastrofie ludzkości, której opis znajdujemy w Księdze Rodzaju. Konsekwencja grzechu pierworodnego opisana jest tam słowami: „Ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą” (3, 16).

„Myślę, że współczesny feminizm znajduje swoje korzenie w braku prawdziwej czci dla kobiety” – pisze Papież w „Przekroczyć próg nadziei”. Zauważa, że tradycja obyczajowa, stawiająca kobietę na piedestale, w dzisiejszych czasach uległa znacznej degradacji.

Nie musimy podejmować wielkiego wysiłku, aby potwierdzić słuszność tych słów. Wystarczy spojrzeć na reklamy, włączyć telewizję czy Internet. Jesteśmy dosłownie zalewani przekazami, które sprowadzają niewiastę do roli obiektu, rzeczy, ciała bez duszy. W tak głośnej ostatnio Konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej nie ma ani słowa o zapobieganiu pornografii czy o działaniach skierowanych przeciw seksualizacji reklamy! W artykule poświęconym sektorowi prywatnemu i mediom znajdujemy jedynie zachętę do udziału w opracowaniu i wdrażaniu strategii politycznych, a także w przygotowaniu wytycznych i norm dotyczących samoregulacji w celu zapobiegania przemocy wobec kobiet oraz promowania poszanowania ich godności.

W całej konwencji określenie „godność kobiety” pojawia się jeszcze tylko raz, gdy mowa jest o molestowaniu seksualnym, które ją narusza. Czym jednak jest owa godność – tego w dokumencie nie znajdziemy.

Geniusz Wojtyły opisującego kobietę polega nie tylko na tym, że przywraca on jej samej, rodzinie i społeczeństwu prawdę o niej. Każdy człowiek jest powołany do miłości, ale to kobieta ma szczególną misję bycia jej nauczycielką. W tym odnajduje swoje powołanie młoda dziewczyna, która uczy chłopaka miłości ofiarnej przez wymaganie od niego szacunku. Tu realizuje się misja żony obdarowującej męża dziećmi, dzięki którym on dojrzewa i rozwija się, dbając o rodzinę. Tak spełnia się zakonnica służąca z uśmiechem i dyskrecją potrzebującym i każda kobieta wnosząca w środowisko rodzinne, społeczne i zawodowe ów „feminine touch” – dotknięcie jej ręki, które sprawia, że świat rzeczy nas otaczających staje się bardziej przyjazny, swojski i piękny. Niestety, dzisiaj nie pozwala się kobietom na realizowanie tego powołania, co jest powodem wielkich frustracji. Papież Jan Paweł II widział to. Dostrzegał również niebezpieczeństwo z tego wynikające. Podobnie jak w XIX wieku niesprawiedliwości wobec świata pracy zaowocowały protestem w postaci komunizmu, tak po wiekach niesprawiedliwości wobec kobiet owocują agresywnym feminizmem, którego jednym z owoców jest wspomniana konwencja. Można przewidywać, że jej skuteczność będzie równie duża jak skuteczność socjalistycznej demokracji w przywracaniu sprawiedliwości społecznej, jednak straty mogą być jeszcze większe. Może zatem warto sięgnąć do papieskich myśli zawartych w „Mulieris dignitatem”, aby odpowiednio przygotować się do czekających nas wyzwań.

Źródło:
;