Wywiady
„Odkrywanie” o. Papczyńskiego
Z ks. Romanem Frąckowiakiem, mistrzem nowicjatu Zgromadzenia Księży Marianów w parafii pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Skórcu, referentem ds. życia konsekrowanego diecezji siedleckiej, rozmawia Monika Lipińska.
Wielkimi krokami zbliża się kanonizacja założyciela Zgromadzenia Księży Marianów bł. o. Stanisława Papczyńskiego. Czym dla Księdza jest zapowiedź tego wydarzenia?
Minęło ponad 300 lat od śmierci o. S. Papczyńskiego oraz pierwszych starań o beatyfikację podjętych przez o. Kazimierza Wyszyńskiego. Stąd przekonanie, że mam okazję żyć w ciekawych dla naszego zgromadzenia czasach i odkrywać – w kontekście beatyfikacji i zbliżającej kanonizacji – postać o. Stanisława. Jest to dla mnie wielki dar i zobowiązanie.
Formację w nowicjacie przechodziłem 20 lat temu. Wówczas założyciel pozostawał jakby w cieniu, po pierwsze – ze względu na nowoczesność zgromadzenia, które od czasów odnowiciela bp. Jerzego Matulewicza rozwijało się bardzo prężnie, po drugie – przez wzgląd na trudność z przyswojeniem pism o. S. Papczyńskiego powstałych w języku łacińskim, po trzecie – także z powodu stroju marianów, ponieważ od czasów odnowy zgromadzenia czarna sutanna zastąpiła biały habit.
Początki fundacji kościoła i klasztoru w Skórcu datowane są na 1710 r. Czy wiadomo, co zadecydowało o wyborze do pracy duszpasterskiej w tej części Mazowsza młodej zakonnej wspólnoty, jaką byli marianie?
Kanonik kamieniecki i proboszcz parafii Suchożebry ks. Jan Przygodzki poszukiwał zgromadzenia, które mogłoby podjąć tutaj posługę. Działały już wtedy trzy mariańskie placówki założone na Mazowszu jeszcze za życia o. Papczyńskiego: w Puszczy Mariańskiej – od 1673 r., w Górze Kalwarii – od 1677 r., oraz w Goźlinie – Mariańskim Porzeczu – od 1699 r. Z jednej strony marianie byli więc na wyciągnięcie ręki, z drugiej – zgromadzenie rosło w siłę, dając podstawę ku temu, żeby iść dalej.
Skórzecki klasztor księży marianów ma pod swoją opieką obraz uznawany za najstarszy wizerunek o. S. Papczyńskiego. Co mówią o nim przekazy historyczne?
Ponieważ powstał na początku XVIII w., jest to najcenniejszy obraz przedstawiający o. Papczyńskiego, namalowany – jak można przypuszczać – przez osobę, która go znała bądź opierała się na opisie współbraci. Obecnie ten wizerunek znajduje się w tzw. asceterium – sali będącej miejscem zajęć braci nowicjuszy.
Zachował się pewien ciekawy przekaz związany z obrazem. O. K. Wyszyński, który rozpoczął proces do beatyfikacji o. Papczyńskiego, poprosił włoskiego malarza Antonio Albertoniego, by namalował portret założyciela. Kanwą miał być właśnie ów skórzecki wizerunek bądź jego kopia. Malarz zrealizował zamówienie, ale w taki sposób, że znalazło się w nim mało cech o. Stanisława. Pierwowzór przedstawia człowieka starszego, o szczupłej, ascetycznej posturze. A. Albertoni tymczasem namalował zakonnika dobrze zbudowanego i rumianego. O. Wyszyński uznał, że dzieło jest nie do przyjęcia i prosił o przerobienie portretu, jednak artysta stanowczo się temu sprzeciwił uznając, że wymogom sztuki bardziej odpowiada postać piękna i otyła niż wychudzona i pokutująca. Po jakimś czasie Albertoni zapadł na przedziwną chorobę. Dolegliwości ustąpiły dopiero wtedy, gdy zgodził się, aby zlecono innemu malarzowi przemalowanie ładnego, ale nieudolnego portretu o. Papczyńskiego.
Drugie z przedstawień, które utrwala postać o. S. Papczyńskiego, to piękne dzieło marianina o. Jana Niezabitowskiego. Dlaczego jest tak ważne?
„Msza o. Papczyńskiego” powstała na przełomie XVIII i XIX w. Obecnie można je zobaczyć w klasztorze, na ścianie kaplicy domowej, w której bracia zbierają się kilka razy dziennie na modlitwie.
Widać na nim o. Papczyńskiego w ornacie, sprawującego Eucharystię. W górze obrazu dostrzegamy postaci Boga Ojca, Jezusa Chrystusa i Niepokalanej. Ojca założyciela otaczają bracia w białych habitach, którzy klęcząc, zwracają się ku duszom czyśćcowym, a w dłoniach trzymają: Koronkę Dziesięciu Cnót NMP i szkaplerz Niepokalanego Poczęcia.
Wizja o. Niezabitowskiego w pełni oddaje charyzmat Zgromadzenia Księży Marianów. Kiedy w 1670 r. o. Papczyński opuścił pijarów, w swoim sercu miał wielkie pragnienie założenia zakonu ku czci Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Warto zauważyć, że sam dogmat o Niepokalanym Poczęciu NMP został zatwierdzony 180 lat później. Tajemnica Niepokalanego Poczęcia była dla niego tak ważna, że skłoniła do założenia nowego zgromadzenia, przywdziania białego habitu i rozpoczęcia życia zakonnego w pierwszej wspólnocie w Puszczy Korabiewskiej. Kilka lat później założyciel usłyszał wyraźny głos Pana Boga, by modlić się za zmarłych. Obydwa te rysy naszego zgromadzenia obecne są na tym obrazie.
Orędownik życia, promotor życia – to chyba najczęstsze z określeń pojawiających się w przedkanonizacyjnych biogramach bł. o. Papczyńskiego.
Wiążą się one, oczywiście, z cudami za jego wstawiennictwem. Przypomnijmy: do beatyfikacji wzięto pod uwagę przypadek dziecka w okresie prenatalnym. Ciąża od początku była zagrożona; jeszcze w pierwszym trymestrze została uznana za obumarłą, co potwierdziło dwukrotne badanie usg: brak tętna i pomniejszony pęcherzyk płodowy. Mamę dziecka odesłano do domu, żeby oczekiwała na samoistne poronienie. Kiedy po kilku dniach kobieta zgłosiła się na kontrolę, lekarz stwierdził, że dziecko żyje. Uznano to za owoc modlitwy za przyczyną o. Papczyńskiego, którą podjęła rodzina za namową ojca chrzestnego mamy.
Do kanonizacji uwzględniono przypadek kobiety chorej na zapalenie płuc, do którego dołączyła sepsa. Jej stan określano jako agonalny. Kiedy rodzina rozpoczęła nowennę za wstawiennictwem o. S. Papczyńskiego, wszystkie dolegliwości minęły, jak ręką odjął. Ostatniego dnia nowenny zrobiono prześwietlenie: na zdjęciach rentgenowskich nie było śladów przebytej choroby.
Fakt, że obydwa cuda miały miejsce na terenie diecezji ełckiej, pomimo że marianie wcale tam nie pracują, dowodzi obecności silnego kultu o. Stanisława. Oczywiście cudów za jego przyczyną odnotowano więcej; do procesów kanonizacyjnych czy beatyfikacyjnych wybierane są te najlepiej udokumentowane.
Takich wydarzeń można doszukać się także za życia o. Papczyńskiego.
To historia wskrzeszenia zmarłego dziecka. O. Stanisław pracował wtedy w drugiej z mariańskich placówek, gdzie dziś złożone są jego relikwie, „na Mariankach” w Górze Kalwarii. Wówczas była to Nowa Jerozolima – miasto założone przez bp. Stefana Wierzbowskiego. O. Papczyński opiekował się tam kościołem Wieczerzy Pańskiej. Przekazy mówią, że właśnie tutaj miało miejsce wskrzeszenie córki właścicielki majątku Cedrowice. Kobieta ta, niechętnie nastawiona do marianów, zabraniała im zbierać w lesie chrust na potrzeby ich klasztoru, choć innym ubogim wolno było to czynić. Kiedy śmiertelnie zachorowała jej córka, prosiła o modlitwę dominikanów. Ci modlili się, ale stan zdrowia chorej nie poprawił się, więc odesłali zrozpaczonych rodziców do o. Papczyńskiego. Kiedy matka wchodziła do Wieczernika, o. Stanisław oznajmił, że chora już nie żyje. Po chwili jednak polecił sprowadzić zwłoki. Podczas Mszy św. sprawowanej przez o. Papczyńskiego dziewczynka ożyła.
Na człowieka patrzymy zwykle przez pryzmat jego biografii. Co o o. Stanisławie wyczytuje z niej Ksiądz?
W moim odczuciu to typ „twardego górala”, który o niejedno musi w swoim życiu zawalczyć, a zarazem człowiek podatny na szukanie woli Pana Boga i odnajdywanie jej. Osobowość silna, lecz wrażliwa. Kocha zakon pijarów, ale nosi w sobie pragnienie założenia zakonu Niepokalanego Poczęcia. Stawia na radykalizm, życie ubóstwem, czym budzi sprzeciw współbraci. O. Stanisław to ponadto postać nietuzinkowa: człowiek niesamowicie wykształcony, autor podręcznika do retoryki przez wiele lat uznawanego za najlepszy, wielki mówca i pisarz.
Co mówią o nim jego „Dzieła”?
Pełne barokowych upiększeń teksty nie są proste w odbiorze, ale można po nie sięgać, tym bardziej że tłumacze zaopatrzyli je w odnośniki oraz komentarze. „Mistyczna świątynia Boga” jest na dobrą sprawę podręcznikiem życia duchowego dla chrześcijan XVII w., ale równie dobrze skorzystać z niego może człowiek współczesny. Sposób, w jaki o. S. Papczyński wskazuje na człowieka i jego powołanie: jest on upragniony w oczach Pana Boga i wezwany do świętości, jeszcze zanim został poczęty, wpisuje się w fakt uznania go za patrona życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Założyciel napisał też dzieła, które pokazują, jak bardzo był skupiony na misterium paschalnym Chrystusa i na najtrudniejszym elemencie tego misterium: cierpieniu na krzyżu. Są to: „Ukrzyżowany mówca” oraz „Chrystus cierpiący”.
Czy parafia pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła w Skórcu ma relikwie o. Papczyńskiego?
Nasz klasztor pozyskał je po beatyfikacji. Warto wspomnieć, że doczesne szczątki błogosławionego, pochowane na podmokłym, bagnistym terenie zostały uratowane przed zniszczeniem i zabezpieczone przez o. K. Wyszyńskiego, który nakazał trumnę umieścić w sarkofagu. Obecnie znajduje się on w Górze Kalwarii. W Muzeum o. S. Papczyńskiego, otwartym w grudniu 2015 r., można oglądać jego habit wydobyty przy okazji przygotowywania relikwiarzy.
W naszym kościele nie ma wprawdzie całorocznego nabożeństwa ku czci założyciela marianów, jest on natomiast wspominany przy wielu innych okazjach, m.in. w uroczystość Zwiastowania Pańskiego obchodzoną jako Dzień Świętości Życia. Można wtedy uczcić relikwie o. Stanisława, którego orędownictwa wzywamy, modląc się za dzieci nienarodzone. Poza tym przed dniem liturgicznego wspomnienia – 18 maja – odprawiana jest co roku nowenna za wstawiennictwem błogosławionego.
Na co liczy Ksiądz w związku z kanonizacją założyciela marianów?
Mam nadzieję, że przyczyni się ona do mojego własnego uświęcenia i uświęcenia braci w zgromadzeniu. Wstawiennictwo o. Stanisława ma nas prowadzić do jeszcze większej wierności powołaniu i gorliwości w posłudze. A w trwającym Roku Jubileuszowym – być pomocą w okazywaniu miłosierdzia.
Dziękuję za rozmowę.