Nauczanie
Abp Jędraszewski: Przyjście Pana domaga się czystego serca
„Oczekiwanie na święta jest też czasem szczególnej komercji bożonarodzeniowej, która w jakiejś mierze nie pozwala nam wniknąć w istotę tego, co ma nadejść. Nie można dać się pochłonąć przez to zabieganie, które sprawia, że sprawy istotne gdzieś giną z horyzontu naszego myślenia i postępowania" - mówił w niedzielę metropolita krakowski.
10 grudnia w kościele św. Barbary w Krakowie abp Marek Jędraszewski przewodniczył Mszy św. dla Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej z okazji jej patronalnego święta. W wygłoszonej homilii metropolita krakowski mówił o okresie Adwentu, który ma być czasem przygotowania ludzkich serc na przyjście Pana, a nie podążania za bożonarodzeniową komercją.
Wezwanie do tego, by odpowiednio przygotować się na przyjście Mesjasza znaleźć można zarówno w słowach proroka Izajasza: „Oto Pan Bóg przychodzi z mocą", jak i w wypowiedzi Jana Chrzciciela: „Za mną idzie mocniejszy ode mnie". „W przypadku Izajasza, kiedy perspektywa przyjścia Mesjasza była bardzo odległa, liczona na wieki, prorok posługiwał się metaforą wziętą z krajobrazu Pustyni Judzkiej. Droga przez nią nie była łatwa. Wznosiła się i opadała, była kręta, a ponieważ był to teren pustynny rozpalony w ciągu dnia i zimny nocą, trudy wędrówki przez pustynię były tym bardziej znaczące. Chodziło o to, by przygotować Bogu drogę do serc ludzkich, gdzie nie będzie ani wzniesień, ani opadających terenów, ani krętej ścieżyny - żeby była prosta, by Bóg mógł od razu trafić do ludzkich serc".
Jan Chrzciciel natomiast, zwiastując szybkie przyjście Pana, tych wszystkich, którzy zbliżali się do niego u ujścia Jordanu wzywał do nawrócenia i do pokuty, sam będąc ubranym w płaszcz ze skóry wielbłądziej i odżywiając się jak człowiek pokutujący. „Przyjście Pana domaga się serca czystego, gotowego słuchać tego, co Bóg ma do powiedzenia naszym skołatanym sercom - by Go słuchać, by przyjąć do siebie, by w swojej duszy uczynić dla Niego miejsce przestronne, uporządkowane i czyste, prawdziwie godne Najwyższego".
O oczekiwaniu na Pana pisał w swoim drugim liście również św. Piotr, który kreślił tam perspektywę eschatologiczną. „Kiedy cały kosmos ulegnie przemianie i w tych prawdziwie niezwykłych warunkach przyjdzie Pan, na Jego spotkanie trzeba przyjść z osobistej świętości ducha. Dlatego tak ważne jest to codzienne staranie, by być bez plamy i bez skazy, by być przepełnionym Bożym pokojem". Ludzkie oczekiwanie nabiera szczególnego kształtu właśnie w liturgicznym okresie Adwentu. W tym czasie chodzi o to, by nasze serca były pełne pokoju. „Dlatego ten czas naszych przygotowań musi być wypełniony nawróceniem i pokutą. Mówimy o tych tak ważnych dla każdego z nas sprawach oczekiwania, zdając sobie sprawę, że ten czas jest także okresem kupowania prezentów, przygotowywania wiktuałów, czasem też szczególnej komercji bożonarodzeniowej, która w jakiejś mierze nie pozwala nam wniknąć w istotę tego, co ma nadejść. Nie można dać się pochłonąć przez to zabieganie, które sprawia, że sprawy istotne gdzieś giną z horyzontu naszego myślenia i postępowania".
Czas Adwentu ma więc być wypełniony staraniem o to, aby Bóg znalazł prostą drogę do ludzkich serc. „W tym czasie komercji w różnych marketach rozbrzmiewają już słowa kolęd. One w tym momencie brzmią jakoś obco i daleko. To nie jest jeszcze ten czas, by cieszyć się, że Bóg jest pośród nas jako Emmanuel, jako ten, który przyszedł, by dać ludziom pokój serca i radość, która nie ma granic".
Wartość polskich kolęd, z którymi związany jest polski duch narodowy doceniał zawsze Karol Wojtyła. Jeszcze jako krakowski kardynał opowiadał o nich zwłaszcza młodym, a zapis jego słów można znaleźć w wydanej niedawno książce „Karol Wojtyła. Noc wigilijna". „Wskazywał na niezwykle ważną rzecz - że kolędy, tak liczne w naszej polskiej tradycji jak nigdzie indziej, wyznaczają pewną tożsamość tego, kim jesteśmy jako naród wzrastający w tych kolędach i pastorałkach pełnych wzruszeń i ciepła, a jednocześnie głębokiej prawdy teologicznej. Są to w jakiejś mierze śpiewane zapisy tego, co możemy wyczytać zwłaszcza w Ewangelii, ale także tych licznych apokryfach, sięgających jeszcze starożytności". Jan Paweł II każdego dnia w okresie Bożego Narodzenia spotykał się z grupami Polaków na wspólne śpiewanie kolęd. „Dla papieża śpiewanie kolęd było jedną wielką modlitwą, wysławiającą Boga właśnie za to, że oto dziecię nam się narodziło, Książę Pokoju jest pośród nas, a nasze modły i błagania kierowane są nieustannie po to, by Boże Dziecię podnosiło swoją rączkę i błogosławiło nam, naszej ojczyźnie, naszym domom, miastom i wsiom".
Szczególne przesłanie niesie również modlitwa wypowiedziana podczas niedzielnej Mszy św.: "Wszechmogący i miłosierny Boże, spraw, aby troski doczesne nie przeszkadzały nam w dążeniu na spotkanie z Twoim Synem, lecz niech nadprzyrodzona mądrość kształtuje nasze czyny i doprowadzi nas do zjednoczenia z Chrystusem". Istotne w niej są zwłaszcza dwa słowa. „Pierwszy klucz to troski doczesne. One są, były i będą. Takie jest życie tych, którzy są związani z zawodem kupiectwa. Ale chodzi właśnie o to, aby te troski nie przeszkadzały nam w spotkaniu z Chrystusem. I nie przeszkodzą, jeśli odnajdziemy ten drugi klucz - nadprzyrodzoną mądrość, która kształtuje nasze czyny. O tę mądrość płynącą z wysoka, która daje jasność naszym sercom i umysłom módlmy się dzisiaj dla nas samych i dla tych wszystkich, z którymi przyjdzie nam spotkać się w tym świętym czasie Adwentu".
Krakowska Kongregacja Kupiecka jest społeczną organizacją przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą. Ma ona głęboką tradycję, sięgającą 1410 roku. Właśnie wtedy założył ją Jerzy Morsztyn, kupiec i rajca krakowski. Kongregacja została zatwierdzona przywilejami polskich królów. Skupiała ona najbardziej zamożnych kupców handlujących suknem, miedzią, ołowiem itd. Przynależność do niej była wtedy dla kupców obowiązkowa. Krakowska Kongregacja Kupiecka kilkakrotnie przerywała swoją działalność, jednak przemiany w Polsce po 1989 r., zwycięstwo opozycji demokratycznej i upadek komunizmu, umożliwiły jej reaktywowanie.