Nauczanie
Boże przebaczenie jako źródło nadziei
Wobec ludzkiego bólu Jezus odczuwa miłosierdzie, otwiera na oścież swoje miłosierne serce, by przebaczać skruszonym grzesznikom. Mówił o tym Papież podczas środowej audiencji ogólnej.
Dzisiejszą katechezę poświęcił właśnie Bożemu miłosierdziu, które dla człowieka stanowi źródło nadziei. Tekstem wyjściowym rozmyślania Franciszka była słynna scena z Ewangelii wg św. Łukasza, gdzie zaproszony przez faryzeusza Szymona Jezus z miłosierdziem odnosi się do grzesznej niewiasty, która pada Panu do nóg i namaszcza Jego stopy wonnym olejkiem.
„Wszyscy, którzy siedzieli tam za stołem szemrali: jeśli Jezus jest prorokiem, to nie powinien akceptować tego rodzaju gestów ze strony kobiety, jak ta. Taka pogarda... Te biedne kobiety służyły tylko po to, by je po cichu odwiedzali także przywódcy, albo by je kamienować. Według ówczesnej mentalności między świętym a grzesznikiem, między czystym a nieczystym różnica była jasna” – powiedział Ojciec Święty.
Franciszek zwrócił uwagę, że podejście Jezusa było inne. Od początku zbliża się on do tych wszystkich, których społeczeństwo odrzuca: trędowatych, opętanych i innych „niedotykalnych” tamtego czasu. I nie chodzi tu o jakiś rodzaj stoicyzmu w znoszeniu cierpienia, ale o okazanie współczucia, miłosierdzia przez uzdrowienie i oczyszczenie. „Dlatego Jezus otwiera na oścież ramiona dla grzeszników. Ileż ludzi wciąż trwa w błędnym życiu, bo nie znajdują nikogo, kto by spojrzał na nich inaczej, oczami, albo lepiej: sercem Bożym – to znaczy, by spojrzał na nich z nadzieją. Jezus natomiast widzi szansę zmartwychwstania nawet w tych, u których skupiło się wiele błędnych decyzji. Jezus jest zawsze tam, z otwartym sercem; otwiera na oścież to miłosierdzie, które ma w sercu; przebacza, przygarnia, rozumie, przybliża się... Taki jest Jezus!” – powiedział Franciszek.
Ojciec Święty zaznaczył, że i my często zbyt lekko traktujemy Jezusowe przebaczenie. I bywa, że sami uważamy się za doskonałych, pogardzając innymi. „To smutne” – dodał Papież. „My, którzy przyzwyczailiśmy się doświadczać przebaczenia grzechów może nazbyt ‘tanim kosztem’, powinniśmy czasami sobie przypominać, ile kosztowaliśmy miłość Boga. Każdy z nas kosztował niemało: kosztował życie Jezusa! On oddał je za każdego z nas. Jezus nie idzie na krzyż za to, że uzdrawiał chorych, że głosił miłość, że wypowiadał błogosławieństwa. Syn Boży idzie na krzyż, przede wszystkim dlatego że przebaczał. On przebacza grzechy, bo pragnie całkowitego, ostatecznego wyzwolenia serca człowieka. Bo nie może znieść, że człowiek trawi całe swoje życie z tym niezmywalnym tatuażem, z tą myślą, że nie zostanie przyjęty przez miłosierne serce Boga. I z tymi uczuciami Jezus wychodzi naprzeciw grzesznikom, z których my jesteśmy pierwsi” – powiedział Papież.
Ojciec Święty zaznaczył na koniec, że właśnie to powinno być dla nas źródłem nadziei i ufności wobec miłosiernej miłości Jezusa. Otrzymanie przebaczenia naszych grzechów ma też uczyć nas miłosierdzia wobec innych.