Polska
Czekając na duchowy tajfun - papież jedzie na Filipiny
„Miłosierdzie i współczucie” - te dwa słowa mają charakteryzować wizytę papieża Franciszka na Filipinach. Będzie to drugi, po Sri Lance, etap jego tygodniowej podróży do Azji. W dniach 15-19 stycznia odwiedzi on Manilę, Tacloban i Palo. To już trzeci Biskup Rzymu odwiedzający ten największy archipelag świata, złożony z 7107 wysp. Poprzednio byli tam bł. Paweł VI w 1970 r. i św. Jan Paweł II w 1981 i 1995 r.
Głównym celem obecnej podróży są odwiedziny mieszkańców terenów najbardziej poszkodowanych w czasie tajfunu Yolanda, jaki w listopadzie 2013 r. spustoszył środkową część Filipin, powodując śmierć ponad 6 tys. ludzi. Był to najsilniejszy w historii meteorologii cyklon, jaki kiedykolwiek uderzył w ląd. Spowodowany wiatrem przypływ sztormowy wdzierał się na ląd niszcząc wszystko, co napotkał na drodze. Miasto Tacloban zostało zniszczone w 80 procentach.
Filipińscy biskupi mają nadzieję, że wizyta Franciszka wywoła prawdziwy „duchowy tajfun”.
500 lat chrześcijaństwa
Papież przyjeżdża w czasie przygotowań do jubileuszu 500-lecia ewangelizacji archipelagu. Wiara chrześcijańska dotarła tam wraz z odkrywcą Ferdynandem Magellanem w 1521 r. Towarzyszący mu augustianie odprawili wówczas pierwszą Mszę. Do dziś w Cebu wznosi się krzyż, jaki Magellan kazał wbić w filipińską ziemię z okazji chrztu lokalnego władcy Humbaona. Do końca XVI w. ewangelizację tamtejszych wysp prowadziło 450 hiszpańskich zakonników. Wiara przyjmowała się bardzo szybko - w 1620 r. było już ponad 2 mln katolików. W 1579 r. utworzono diecezję w Manili, która 16 lat później stała się siedzibą metropolii, obejmującej nowo powstając diecezje w innych częściach kraju. Zakładano parafie, a przy nich szkoły i szpitale. W XVIII w. wyświęcono pierwszych tubylczych duchownych.
Dziś Kościół katolicki na Filipinach jest największą wspólnotą tego wyznania w Azji, liczącą w 2013 r. ponad 76 mln wiernych (na 97 mln mieszkańców). Tylko między 2012 i 2013 r. przybyło ich 6 mln, co oznacza przyrost o 8 proc. Jednocześnie w ciągu 20 lat nastąpił znaczący spadek uczestnictwa w niedzielnej Mszy św. - z 64 proc. w 1991 r. do 37 proc. w 2013 r. Tylko 29 proc. katolików uważa się za „bardzo religijnych” wobec 50 proc. protestantów, 43 proc. członków Kościoła Chrystusa (Iglesia ni Cristo), odrzucającego wiarę w Trójcę Świętą, i 38 proc. muzułmanów. Ponadto z badań opinii publicznej wynika, że co 11 filipiński katolik czasem zastanawia się, czy nie odejść z Kościoła.
Rewolucja różańcowa
Najwybitniejszą postacią Kościoła w XX w. był zmarły w 2005 r. kard. Jaime Sin. Szczególną miłość zaskarbił sobie w czasie tzw. rewolucji różańcowej w lutym 1986 r., kiedy to ponad milion ludzi, niezadowolonych z rządów dyktatora Ferdinanda Marcosa, zablokowało rezydencję prezydenta. Zachęcani przez kardynała do modlitwy za ojczyznę, katolicy z różańcami w dłoniach wyszli na ulice. Za pośrednictwem kościelnego Radia Veritas arcybiskup Manili wzywał ich, by w sposób pokojowy, powstrzymując się od przemocy, przyłączyli się do generałów organizujących przewrót i do demonstrantów. Doprowadzili wówczas do pokojowego ustąpienia dyktatora i do jego ucieczki z kraju.
Kard. Sin na pierwszym planie stawiał dobro narodu, zwłaszcza jego najbiedniejszych warstw. Nigdy nie szukał zbliżenia Kościoła z władzą państwową, co często miało miejsce w przeszłości. Ostrzegał, że „Kościół nie może zawierać małżeństwa, jeśli w przyszłym pokoleniu nie chce owdowieć”. Najważniejszymi kierunkami w jego działalności były: sprawiedliwość społeczna, Caritas i zwalczanie korupcji.
Zaangażowanie społeczne
Kościół nadal jest bardzo mocno zaangażowany w życie społeczne, a konferencja episkopatu, na której czele obecnie stoi abp Socrates Villegas z Lingayen-Dagupan, odważnie zabiera głos w tych sprawach. Biskupi uważają, że Filipiny nęka wielowymiarowy kryzys. Wyraża się on w promocji kultury śmierci i swobody seksualnej, w przestępczości, korupcji, nadużyciach władzy, marginalizowaniu biedy w debacie publicznej, w monopolizacji władzy, nieprawidłowościach wyborczych.
Biskupi zdecydowanie sprzeciwiają się też podejmowanym na Filipinach próbom przywrócenia kary śmierci. Podkreślają, że sprawiedliwość polega nie na zadaniu śmierci, ale na przywróceniu winowajcy do życia. Chodzi „zarówno o odbudowanie zniszczonych więzi, jak i o zadośćuczynienie za wyrządzone krzywdy”, zaś stracenie winowajcy nie spełnia żadnego z tych kryteriów.
Filipiny znajdują się w czołówce światowych państw dotkniętych procederem handlu ludźmi, głównie kobietami i dziećmi. Padają one ofiarą prostytucji, pedofilii, nielegalnych adopcji, a także handlu narządami do przeszczepów. Walczący z tym zjawiskiem, w ramach organizacji PREDA, irlandzki misjonarz ks. Shay Cullen, który za swą działalność dwukrotnie był kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla, zaznacza, że „tysiące dzieci są sprzedawane i zmuszane do prostytucji w różnych barach erotycznych i w ramach turystyki seksualnej”.
Jednak głównym problemem na Filipinach jest ubóstwo. W ubiegłorocznym orędziu wielkopostnym biskupi stwierdzili, że nędza poniża i odczłowiecza miliony ludzi w tym kraju. Mianem „skandalu nie do przyjęcia” nazwali fakt, że 20 proc. społeczeństwa żyje w nędzy. Zaznaczyli, że obok materialnego aspektu ubóstwa istnieje jeszcze jego wymiar moralny i duchowy. Chodzi tu zwłaszcza o dotkliwą plagę korupcji, którą nazwano „złośliwym rakiem” toczącym społeczeństwo. W sierpniu 2013 r. obecny arcybiskup Manili kard. Luis Antonio Tagle wziął udział w „Marszu miliona”, którego uczestnicy domagali się od prezydenta m.in. realizacji przedwyborczej obietnicy skutecznej walki z korupcją. - Udowodnijmy, że „filipiński” znaczy honorowy i uczciwy - apelował hierarcha.
Jako antidotum na te bolączki episkopat Filipin zaleca ewangeliczne ubóstwo, z jego prostotą życia, skromnością i samoograniczeniem w konsumpcji. Nie ogranicza się jednak do nauczania. Za słowami idą czyny. Konkretna pomoc Kościoła jest szczególnie cenna po tajfunach, przechodzących każdego roku nad Filipinami. Caritas np. buduje z własnych środków nowe domy dla ofiar kataklizmu. Po Yolandzie powstało już ich kilka tysięcy.
W obronie rodziny
Za główną przyczynę ubóstwa władze uważają duży przyrost naturalny. Dlatego od kilkunastu lat próbowały zachęcać obywateli do stosowania antykoncepcji, czemu sprzeciwiał się Kościół. Ostatecznie w 2014 r. parlament przyjął ustawę o zdrowiu reprodukcyjnym, zobowiązującą publiczne ośrodki zdrowia do darmowej dystrybucji środków antykoncepcyjnych.
W lipcu biskupi opublikowali instrukcję duszpasterską, w której wyjaśnili, że aborcja i środki wczesnoporonne są nadal zakazane. Przypomnieli, że zatwierdzając ustawę, Sąd Najwyższy uznał jednak prawo lekarzy i placówek prywatnych do sprzeciwu sumienia. Wskazali więc, że lekarz „ma prawo odmówić poinformowania pacjenta o miejscach, gdzie można dostać środki antykoncepcyjne”. Zwłaszcza, że orzeczenie Sądu Najwyższego stwierdza: „Jeśli korzystający z prawa do sprzeciwu sumienia musiałby dostarczyć taką informację, byłby wspólnikiem w działaniu, które dla niego jest niemoralne”.
- Jesteśmy przeciw każdemu, kto chce zniszczyć stabilność, integralność i świętość rodziny - powiedział abp Villegas. Uważa on, że ustawa jest „moralną bombą zegarową z opóźnionym zapłonem”. - To tylko kwestia czasu, jak zobaczymy coraz więcej przypadków pogwałcenia przykazań „Nie zabijaj” i „Nie cudzołóż” w naszych rodzinach, pośród młodzieży i dzieci. To prawo otwiera szeroko drzwi do aborcji i poważnych przestępstw wobec kobiet - stwierdził hierarcha.
Już w 2012 r. biskupi wyrazili obawę, że ustawa może zniszczyć naród. Antykoncepcja bowiem „korumpuje dusze”. Jej przesłanie bowiem jest takie, że współżycie przedmałżeńskie jest dopuszczalne w sytuacji, gdy ma się świadomość, jak uniknąć ciąży. Takie stanowisko poważnie obniży morale społeczeństwa, gdyż „mentalność antykoncepcyjna jest matką mentalności aborcyjnej”. Będzie to również zachętą dla filipińskiego społeczeństwa do niewierności małżeńskiej i w konsekwencji ukształtuje „aborcyjne pokolenia”. Dlatego Kościół będzie nawoływał wiernych, by mimo otrzymywania darmowych środków antykoncepcyjnych nigdy ich nie używali.
Wielkim problemem jest rozbicie rodzin na skutek migracji w poszukiwaniu pracy. Setki tysięcy filipińskich kobiet pracują w całej Azji jako pomoce domowe, zaś mężczyźni zatrudniają się jako robotnicy. W wyniku długotrwałej rozłąki dochodzi do faktycznych separacji. - Ci ludzie nie chcą separacji. Bieda zmusza ich jednak do migracji. Pomyślmy, jak bardzo się to odbija na życiu rodziny - mówi kard. Tagle.
Wojujący islam
Choć Filipiny są największym katolickim państwem Azji, to na południu kraju, na wyspie Mindanao są regiony, w których większość mieszkańców stanowią muzułmanie. Od kilkudziesięciu lat walczą oni o utworzenie tam własnego państwa. W wyniku starć w siłami rządowymi zginęło już 120 tys. ludzi. Rebelianci posuwają się do zamachów bombowych, w tym na kościoły, zabójstw i porwań, głównie dla okupu, których ofiarą padają także misjonarze. Kościół stara się wesprzeć ludzi, którzy w wyniku walk stracili dach nad głową i gromadzą się w improwizowanych obozach dla uchodźców. Pomoc humanitarną otrzymują wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie. - Rolą duchownych jest niesienie nadziei - stwierdził bp Martin Jumoad z prałatury terytorialnej Isabela.
Obok najliczniejszego Islamskiego Frontu Wyzwolenia Moro (MILF), do walki włączyły się mniejsze ugrupowania, w tym zwłaszcza związani z Al-Kaidą terroryści z Grupy Abu Sajafa i Nowa Armia Ludowa, będąca zbrojnym ramieniem Komunistycznej Partii Filipin. Nie ze wszystkimi możliwe są rokowania, w których także pośredniczy Kościół. Udało się to w przypadku MILF - 27 marca 2014 r. rząd zawarł z nim porozumienie pokojowe, wieńczące 17 lat rozmów. W jego wyniku region Bangsamoro zostanie przekształcony w autonomiczny podmiot polityczny z własnym, niezależnym rządem.
Z kolei Nowa Armia Ludowa i inne mniejsze ugrupowania zbrojne zapowiedziały, że wstrzymają działania zbrojne w czasie wizyty Franciszka, w którym widzą obrońcę sprawiedliwości społecznej. Także rząd ogłosił w grudniu 2014 r. jednostronne miesięczne zawieszenie broni do końca wizyty Ojca Świętego.
Jednocześnie duchowni z terenów zagrożonych odrzucili przyznane im w 2013 r. przez władze prawo do noszenia broni, a biskupi i zagraniczni misjonarze zrezygnowali z przyznanej im eskorty wojskowej. Bp Honesto Ongtioco z diecezji Cubao oświadczył, że duchowni muszą troszczyć się o swoją misję wśród wiernych, a nie o własne bezpieczeństwo.
Religijność ludowa
Filipińska religijność ma charakter ludowy. Bardzo rozpowszechnione są różaniec, nowenny i adoracja eucharystyczna. Mieszkańcy archipelagu uwielbiają procesje. W jednej z nich figura Chrystusa - Czarnego Nazarejczyka jest przez niemal dobę noszona ulicami historycznego centrum Manili na pamiątkę drogi krzyżowej Pana Jezusa. Wydarzenie to co roku 9 stycznia gromadzi miliony wiernych z całych Filipin (w 2013 r. było ich 9 mln). Z modlitwą przed tą figurą związane są liczne cuda. Dlatego wierni, a zwłaszcza chorzy, próbują dotknąć statuy, jednak większości nie udaje się do niej nawet zbliżyć, dlatego rzucają w jej stronę chusteczki, szale i podkoszulki. Materiały, które dotknęły figury są potem odrzucane w tłum przez stojących bliżej niej pątników. Lokalna tradycja głosi bowiem, że dotknięcie statuy, wiozącego ją pojazdu lub tkaniny, która miała z nią kontakt jest gwarancją wysłuchania modlitw przez Boga. Co roku notuje się też przypadki nawróceń.
Na Filipinach szerzy się również „polski” kult Miłosierdzia Bożego. Obraz Jezusa Miłosiernego można spotkać w niemal każdym kościele. Powstają sanktuaria Bożego miłosierdzia - jedno z nich budują w El Salvador koło Cagayan de Oro polscy marianie. Stoi tam już olbrzymich rozmiarów figura Jezusa Miłosiernego, w którego „sercu” ukryta jest kapliczka z Najświętszym Sakramentem, a w odchodzącym od niego promieniach znajdują się schody. Misjonarzy znad Wisły jest na Filipinach 29 (dane z 2013 r.).
Głównym patronem Filipin jest Santo Niño - Dzieciątko Jezus, którego figurka stoi chyba w każdym katolickim domu. Głównym ośrodkiem Jego kultu jest sanktuarium pod Jego wezwaniem w Cebu, kolebce filipińskiego chrześcijaństwa. Przechowywana jest tam figurka przywieziona jeszcze przez Magellana. Aby jej dotknąć i się przed nią pomodlić choć przez chwilę, trzeba czekać w długiej kolejce. Przybywa tam co dzień tak wielka liczba pielgrzymów, że od piątku do niedzieli, zarówno w bazylice jak i przy ołtarzu polowym przed nią, Msze św. odprawiane są co godzinę lub półtorej przez cały dzień. Świątynia bardzo ucierpiała w trzęsieniu ziemi w 2013 r., m.in. zawaliła się jej wieża, jednak została już odnowiona.
Obok pozytywnych przejawów, religijność ludowa na Filipinach ma też swą ciemną stronę. Podczas nabożeństwa Drogi Krzyżowej w Wielki Piątek niektórzy wierni się biczują, a inni - nieliczni - dają się przybić do krzyża prawdziwymi gwoźdźmi. Biskupi co roku wzywają do zaprzestania ukrzyżowań, które zresztą stały się atrakcją turystyczną niektórych miejscowości. - Są inne formy ofiary i cierpienia, które mogą nas prowadzić do nawrócenia - przekonuje ordynariusz diecezji Legazpi, bp Joel Bayon. - Powinniśmy skupić się na modlitwie - dodaje abp Jose Palma z Cebu. Zwykle jednak, mimo sprzeciwu Kościoła, 20-30 pokutników postanawia dać się ukrzyżować. Służby sanitarne przestrzegają ich, by zaszczepili się przeciwko tężcowi i używali wyłącznie wysterylizowanych gwoździ.
Parafie-wspólnoty
Parafie są dla wielu Filipińczyków drugim domem. Są to tętniące życiem miejsca, gdzie doświadcza się autentycznej wspólnoty. Wielu, nie tylko młodych, ludzi uczestniczy w działalności różnych grup modlitewnych czy apostolskich lub angażuje się jako ich animatorzy lub katecheci. Np. w parafii św. Filipa Neri w Mandaluyong w aglomeracji Manili działa 25 różnych grup, w tym zupełnie nieznane w Polsce, takie jak: Single dla Chrystusa, Katolicka Liga Kobiet, Robotnicy Migranci, Przyjaciele Maryi itp. Parafia ma nawet swego rzecznika prasowego!
Kontakt z życiem religijnym nie ogranicza się zresztą do parafialnej świątyni. Wierni spotykają się na modlitwie także w miejscu zamieszkania i świadczą sobie wzajemną pomoc, co jest szczególnie cenne w środowiskach uboższych. Stojący na czele tych grup liderzy, cieszą się niezwykłym szacunkiem mieszkańców, stając się faktycznymi przywódcami społeczności lokalnej.
Zresztą katolicy świeccy są filarami parafii, począwszy od prężnie działających rad parafialnych, którymi bardzo często kierują kobiety (a nie z urzędu proboszczowie, jak w Polsce). Bez nich tak szeroko zakrojona i regularna praca duszpasterska byłaby po prostu niemożliwa, biorąc pod uwagę zbyt małą liczbę kapłanów. Jest ich tam zaledwie 9 tys., co oznacza, że na jednego księdza przypada 8,5 tys. katolików, a w archidiecezji Manila aż 12,5 tys.! Tymczasem, według kard. Tagle, Kościół na Filipinach potrzebuje 25 tys. kapłanów. Rocznie święcenia kapłańskie przyjmuje ponad 400 alumnów - zaledwie co dziesiąty spośród kandydatów wstępujących do seminariów!
Święci poszukiwani
Mimo pięćsetletniej obecności Kościoła na archipelagu, jak na razie tylko dwóch tamtejszych katolików zostało ogłoszonych świętymi. Obaj żyli w XVII w., byli misjonarzami i zginęli śmiercią męczeńską - św. Wawrzyniec Ruiz (1600-1637) w Japonii, a św. Piotr Calungsod (1654-1672) na wyspie Guam w Mikronezji. Z kolei jedyny błogosławiony, kapucyn Józef Maria z Manili (1880-1936), choć pierwsze 16 lat życia spędził w Manili, w rzeczywistości był Hiszpanem i stał się jednym z męczenników z czasów wojny domowej w swej ojczyźnie. W przypadku trzech sióstr zakonnych została już uznana heroiczność cnót i do beatyfikacji konieczny jest jedynie cud przypisywany ich wstawiennictwu. Trwają jeszcze procesy beatyfikacyjne 14 innych osób, w tym dwóch biskupów i kilku zagranicznych misjonarzy pracujących na Filipinach.
W tej sytuacji katolicy rozpoczęli internetową kampanię o większą liczbę lokalnych świętych. - Wobec zalewu braku moralności konieczne są katolickie wzorce - oświadczył Jovi Atanacio, założyciel grupy na Facebooku „Poszukiwani filipińscy święci”. Zaapelował do swoich rodaków, aby umieszczali tam życiorysy Filipińczyków lub cudzoziemców związanych z Filipinami, których życie i działalność mogłyby być określone jako święte.
Ewangelia na Facebooku
Obecność w mediach elektronicznych jest jednym z priorytetów tamtejszego Kościoła. Przed rokiem ponad 50 filipińskich biskupów wzięło udział w seminarium mającym na celu m.in. przygotowanie ich do skutecznego korzystania z portali społecznościowych. Jego uczestnicy, niektórzy mający już ponad 70 lat i dotychczas stroniący od komputerów, wyrażali radość z odkrycia nowych środków komunikacji z wiernymi, zwłaszcza młodymi. - Średni wiek Filipińczyków to 23 lata i jeśli chcemy być z nimi w kontakcie, to musimy używać języka, jakiego oni używają. Ludzie młodzi są teraz nastawieni na czytanie krótkich i informacji, a nie długich kazań - przekonywali. Inspiracją dla filipińskich biskupów stanowi przykład papieża Franciszka, który kontaktuje się za pomocą Twittera z ponad 17 mln ludzi.
Tymczasem komisja ds. młodzieży konferencji episkopatu jest przekonana, że portale społecznościowe oraz telewizja odciągają młodych ludzi od uczestnictwa w nabożeństwach. - W „wirtualnym świecie” Internetu młodzi nie znajdą Kościoła - przestrzegł sekretarz komisji, ks. Kunegundo Garganta. Jego zdaniem portale społecznościowe, takie jak Facebook czy Twitter, stanowią wielkie wyzwanie dla Kościoła jako „źródła inspiracji dla wiernych”.
Internet nie jest jedynym nowym sposobem docierania do wiernych z Ewangelią. Aby zapobiec spadkowi uczestnictwa w niedzielnych Mszach św. zaczęto je odprawiać w centrach handlowych. Ewangelizacja odbywa się także poprzez sztukę. W mieście Angeles studenci przygotowali dwuaktowy musical „I Love Pope Francis!” (Kocham papieża Franciszka). Abp Paciano Aniceto z San Fernando określił spektakl mianem „kwintesencji wiary”. - Chcemy, aby młodzi dali światu świadectwo o postaci, która jest wiarygodna - zaznaczył 77-letni hierarcha. Ma to być odpowiedź na papieskie wezwanie do radosnej ewangelizacji.
Papież z Filipin?
Jako jeden z największych Kościołów lokalnych na świecie, Kościół na Filipinach wnosi swój znaczący wkład w życie Kościoła powszechnego. Już w XVII w. wysyłał misjonarzy do krajów Azji i na wyspy Oceanii. W 1937 r. w Manili odbył się 33. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny (kolejny, już 51. zaplanowano na styczeń 2016 r. w Cebu). Manila gościła również uczestników obchodów 10. Światowego Dnia Młodzieży. Wokół św. Jana Pawła II zgromadziło się tam wówczas 4-5 mln ludzi. Również stolica Filipin była miejscem 3. Światowego Spotkania Rodzin w 2003 r. To na Filipinach ma swoją siedzibę radio Veritas, nadające w językach krajów południowo-wschodniej Azji, które obejmuje swym zasięgiem.
W 1960 r. po raz pierwszy Filipińczyk został kardynałem: był nim arcybiskup Manili Rufino Santos. W sumie do kolegium kardynalskiego włączonych zostało już ośmiu, z których czterech nadal żyje. Kard. José Sanchez był pierwszym Filipińczykiem zajmującym wysokie stanowiska w kurii rzymskiej: w 1985 r. został sekretarzem Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, a w latach 1991-96 był prefektem Kongregacji ds. Duchowieństwa. Kard. Tagle z kolei jest jednym z trzech przewodniczących obrad dwuetapowego (III Nadzwyczajnego i XIV Zwyczajnego) Zgromadzenia Synodu Biskupów nt. rodziny (2014-2015).
Ten ostatni, zwany Wojtyłą z Azji, uchodził za jednego kandydatów na papieża po rezygnacji Benedykta XVI. Znany jest ze swej otwartości i radosnego charakteru. Chętnie korzysta z nowoczesnych środków przekazu: oprócz profilu na Facebooku z 515 tys. znajomych, ma swój cotygodniowy program w telewizji. Jest też wytrawnym teologiem, absolwentem uniwersytetów w Waszyngtonie i Rzymie. W latach 1997-2001 był członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej przy Kongregacji Nauki Wiary.
Jego zdaniem w obliczu sekularyzacji, która oznacza „próbę powiedzenia przez świat: «Nie potrzebujemy Boga»”, Kościół powinien podjąć „zbiorowy rachunek sumienia”. - Może nasza grzeszność, nasze niedbalstwo, nasz brak gorliwości, brak zaangażowania, brak radości wynikającej z wiary, skandale były bolesne dla ludzi, prowadząc ich do zdystansowania się od Kościoła? - zastanawia się filipiński purpurat.
W sytuacji, gdy w wielu krajach Zachodu zmniejsza się liczba katolików, kard. Tagle wzywa Kościół, by nie bał się być mniejszością, co - jak przypomina - jest zupełnie normalne w niektórych częściach Azji. - Czasem Kościół jest bardziej żywotny, gdy ma się kaplicę z zaledwie pięcioma parafianami... Nie możemy oceniać życia lub śmierci Kościoła tylko na podstawie liczb - przestrzega arcybiskup Manili. Bo nawet jeśli Kościół staje się gdzieś mniejszością, „to tak długo jak ta mniejszość ma głęboką wiarę, żyje nią i daje jej świadectwo, Kościół tętni życiem”.
Kto wie, może po papieżu z Argentyny przyjdzie czas na papieża z Filipin?