Nauczanie
Franciszek w Białym Domu: chrońcie wolność, cenny skarb USA
Drugi dzień pobytu w Stanach Zjednoczonych Papież rozpoczął się od wizyty w Białym Domu. Na spotkanie z prezydentem Franciszek udał się swą oryginalną limuzyną, czyli małym Fiatem 500 L. Barack Obama wyszedł po Papieża na zewnątrz. Towarzyszyła mu żona Michelle. Atmosfera spotkania była niemniej serdeczna niż wczoraj. Prezydent zaprowadził Papieża na podium w parku na południowej stronie Białego Domu. Zgromadziło się tam 15 tys. zaproszonych przez Baracka Obamę gości. Byli wśród nich amerykańscy kardynałowie i biskupi, przedstawiciele innych Kościołów i religii, z wyjątkiem żydów, którzy mają dzisiaj Jom Kipur. Z nimi Franciszek spotka się w Nowym Jorku. Wśród zaproszonych przez Baracka Obamę gości nie brakowało też postaci kontrowersyjnych, jak aktywiści ruchów gejowskich czy proaborcyjnych.
Na podium w South Lawn odbyła się pierwsza część wizyty Franciszka w Białym Domu, czyli oficjalne powitanie w Stanach Zjednoczonych. Papież odebrał honory wojskowe i odegrane zostały hymny obu państw. Prezydent Obama i Papież wygłosili przemówienia. Barack Obama nie ukrywał podziwu dla Franciszka. Zaznaczył, że stał się on źródłem inspiracji dla wielu Amerykanów. Wspomniał, też o pozytywnym wkładzie Kościoła katolickiego w życie amerykańskiego społeczeństwa. Sam widziałem, jak katolicy troszczą się o głodnych, bezdomnych i chorych – mówił Obama. Chwalił też Franciszka za jego pokorę, prostotę i wielkoduszność. Jesteś dla nas żywym uosobieniem nauczania Jezusa, poruszasz nasze sumienia – przyznał amerykański prezydent. Przypomniał on również kluczowe elementy nauczania Ojca Świętego: troskę o najsłabszych, miłosierdzie, ochronę stworzenia. W przemówieniu powitalnym Barack Obama odniósł się do naruszania wolności religijnej w świecie, ale nie w Stanach Zjednoczonych. My cenimy wolność religijną – powiedział Obama.
Swoje pierwsze przemówienie w Stanach Zjednoczonych Papież rozpoczął od przypomnienia, że kraj ten został zbudowany w znacznej mierze przez rodziny imigrantów, a on sam również pochodzi z takiej rodziny. Wymienił potem dwa szczególnie ważne punkty swojej podróży do USA, mianowicie przemówienie do Kongresu i udział w VIII Światowym Spotkaniu Rodzin. Podkreślił, że do Filadelfii uda się, aby „poprzeć instytucje małżeństwa i rodziny w tym krytycznym momencie historii naszej cywilizacji”.
Ojciec Święty zapewnił prezydenta Stanów Zjednoczonych, że „amerykańscy katolicy zaangażowani są w budowanie społeczeństwa naprawdę tolerancyjnego oraz integrującego, w ochronę praw jednostek i wspólnot, jak też w odrzucenie wszelkich form niesprawiedliwej dyskryminacji”. Zwrócił uwagę na ich troskę, „aby wysiłki na rzecz budowania sprawiedliwego i mądrze zarządzanego społeczeństwa szanowały ich najgłębsze obawy oraz ich prawo do wolności religijnej”. Przypomniał, że „wolność jest jedną z najcenniejszych rzeczy, jakie posiada Ameryka”. Przytoczył przy tym stwierdzenie biskupów USA, że „wszyscy są wezwani, aby czuwać, właśnie jako dobrzy obywatele, nad zachowaniem i obroną tej wolności przed wszystkim, co by jej groziło czy narażało ją na szwank”.
Franciszek wyraził poparcie dla zaproponowanego przez prezydenta Obamę planu celem zmniejszenia zanieczyszczenia powietrza. Wskazał na pilną potrzebę niezbędnych zmian, aby doprowadzić do zrównoważonego i zintegrowanego rozwoju. „Taka zmiana – powiedział Papież – wymaga z naszej strony poważnego i odpowiedzialnego rozpoznania nie tylko, jaki świat możemy pozostawić naszym dzieciom, ale także milionom ludzi żyjących w systemie, który ich pomija”.
Ojciec Święty przypomniał słowa amerykańskiego pastora Martina Luther Kinga, że „nie wywiązaliśmy się z długu, a teraz nadszedł czas, aby go respektować”. Zacytował też swoją encyklikę Laudato si’: „Stwórca nas nie opuszcza, nigdy nie cofa się w swoim planie miłości, nie żałuje, że nas stworzył. Ludzkość jest jeszcze zdolna do współpracy w budowaniu naszego wspólnego domu”.
Przemawiając podczas ceremonii powitalnej w Białym Domu, Franciszek wspomniał „podjęte ostatnio wysiłki na rzecz naprawienia zerwanych relacji i otwarcia nowych drzwi do współpracy w ramach naszej ludzkiej rodziny”. Nazwał je „pozytywnymi krokami na drodze pojednania, sprawiedliwości i wolności”. Słowa te miały szczególną wymowę w ustach Papieża przybywającego właśnie z Kuby do Stanów Zjednoczonych.
Na zakończenie Ojciec Święty życzył, aby mieszkańcy tego wielkiego kraju wspierali wysiłki wspólnoty międzynarodowej na rzecz ochrony najsłabszych oraz integralnego rozwoju. Wtedy nasi bracia i siostry na całym świecie będą mogli zaznać „błogosławieństwa pokoju i dobrobytu, jakich Bóg pragnie dla wszystkich swoich dzieci”.
Po wygłoszeniu przemówień Franciszek i państwo Obama przeszli do Białego Domu, gdzie udali się na pierwsze piętro i z balkonu pozdrowili zebranych. W Sali Błękitnej, Papież i prezydent przedstawili sobie wzajemnie delegacje, po czym Franciszek wpisał się do księgi pamiątkowej.
Tym zakończyła się oficjalna ceremonia powitania Papieża w Stanach Zjednoczonych, a rozpoczęła się wizyta kurtuazyjna u prezydenta. Franciszek został przyjęty w Gabinecie Owalnym. Równolegle rozpoczęło się też spotkanie watykańskiej delegacji z administracją Białego Domu. Na czele delegacji watykańskiej stali kardynał sekretarz stanu Pietro Parolin i szef papieskiej dyplomacji abp Paul Gallagher. Delegacji amerykańskiej przewodzili wiceprezydent Biden i sekretarz stanu Kerry, obaj katolicy.
Strona amerykańska wyjątkowo wyraźnie zwraca tym razem uwagę na te równoległe spotkanie dwóch delegacji. Służy to poniekąd odwróceniu uwagi od kwestii spornych między Watykanem i Stanami Zjednoczonymi. Jest ich oczywiście wiele. Niedawna legalizacja tak zwanych małżeństw homoseksualnych, problemy z wolnością religijną, wojna, by wspomnieć tylko o niektórych.
Tym wszystkim mają się zająć urzędnicy, podczas gdy Obama i Franciszek mają rozmawiać tylko o tym, co ich łączy. Czyli ochrona środowiska, walka z ubóstwem, sprawiedliwość społeczna itp Pomysł wydaje się nieco urojony, ale zarówno amerykański ambasador przy Stolicy Apostolskiej, jak i wysocy urzędnicy Białego Domu promowali od pewnego czasu taką nie zakłóconą niczym wizję spotkania Papieża z Obamą. Jakby całe to trwające już od wczoraj spotkanie z Franciszkiem było zabiegiem wyłącznie wizerunkowym. Z drugiej strony trudno się dziwić Obamie. Od 6 lat jest prezydentem światowego supermocarstwa a zarazem laureatem pokojowej nagrody Nobla. Świat tymczasem trawi, jak to mówi Franciszek, III wojna światowa w kawałkach. Uśmiechając się do Papieża Obama pokazuje jednak światu, że on jest po dobrej stronie.