Imieniny: Anastazji, Eugenii

Wydarzenia:

Wywiady

bazylika w gietrzwałdzie fot. Mazaki / wikipedia.org

Z ks. Stefanem Porossą z Zakonu Kanoników Regularnych Laterańskich, duszpasterzem z sanktuarium maryjnego w Gietrzwałdzie, rozmawia Monika Lipińska. 

 

10 września odbyły  się główne obchody 140 rocznicy objawień maryjnych w Gietrzwałdzie. Przypomnijmy: spotkania Maryi z dwiema dziewczynkami - 12-letnią Barbarą Samulowską i 13-letnią Justyną Szafryńską, trwające od 27 czerwca do 16 września 1877 r., to jedyne objawienia maryjne w Polsce uznane przez Kościół za prawdziwe.

W 1977 r., z okazji 100-lecia objawień, ówczesny rządca diecezji warmińskiej bp Józef Drzazga zwołał sympozjum naukowe poświęcone objawieniom, które ukazywało różne jego aspekty. Poprzedziły je gruntowne badania teologiczne i historyczne. Owo sympozjum zwróciło się z prośbą do księdza biskupa o uznanie objawień Matki Bożej. Po zasięgnięciu opinii prymasa Stefana Wyszyńskiego, 11 września 1977 r. bp Drzazga podpisał dokument dotyczący prawdziwości objawień, ponieważ - jak napisał w dekrecie - nie sprzeciwiają się one wierze i moralności chrześcijańskiej. 

Można powiedzieć, że już w czasie objawień nastąpiły pewne przygotowania do uznania ich prawdziwości, co jak na tamte czasy nie było sprawą prostą. Troszcząc się o udokumentowanie tych wydarzeń, ks. Augustyn Weichsel, proboszcz gietrzwałdzki, prowadził bardzo dokładne zapiski. W czasie objawień w Gietrzwałdzie obecni byli również wysłani przez biskupa lekarze i kanonicy kapituły katedralnej, którzy przepytywali dziewczęta. Biskup warmiński Filip Krementz wydał też zezwolenie na wydanie opisu objawień.

 

Czy to, o czym mówiła Maryja w Gietrzwałdzie, koresponduje z przesłaniem innych objawień?

Myślę, że Matka Boża w pewien sposób połączyła wielkie objawienia. W Gietrzwałdzie przedstawiła się jako Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta - podobnie jak w Lourdes prawie 20 lat wcześniej. Natomiast 40 lat później w Fatimie Matka Boża powtarza wezwanie do modlitwy różańcowej przedstawione w 1877 r. na Warmii - to wezwanie, dodajmy - wypełniamy w naszym sanktuarium do dzisiaj, odmawiając Różaniec trzy razy w ciągu dnia, tak jak Maryja wskazała w drugiej części objawień: rano - część radosną, w południe bolesną, a wieczorem chwalebną. Myślę, że można nawiązać również do La Salette, gdzie w 1846 r. Matka Boża mówiła o potrzebie nawrócenia ludzi, którzy się nie modlą, nie chodzą do kościoła, nie szanują niedzieli. O ile jednak zwracała uwagę na następstwa trwania w grzechu, to w Gietrzwałdzie, upominając grzeszników, prosząc o odrzucenia zła, nie mówiła o karach. 

 

Mówi się, że objawienia wstrząsnęły ówczesną Warmią i życiem lokalnej społeczności. Jakie były ich bezpośrednie owoce?

Jak wszystkie objawienia, tak i te były skierowane do człowieka i w konkretnej potrzebie. Wprawdzie nie można powiedzieć, że mieszkańcy Warmii nie byli rozmodleni, jednak bardzo aktualna była poruszona przez Maryję kwestia trzeźwości. Alkoholizm był dla ludu warmińskiego w tym czasie wielkim problemem. Zresztą nie tylko tutaj, bo przecież także w zaborze rosyjskim kwitło pijaństwo, czego dowodem jest odzew w postaci specjalnego zgromadzenia, które założył o. Honorat Koźmiński, by wypełnić to wezwanie Matki Bożej do trzeźwości. Po objawieniach w całej diecezji warmińskiej powstaje wiele towarzystw trzeźwościowych - głos Maryi został usłyszany i tak jest po dziś dzień. W ubiegłym roku tutaj obchodziło swoje 20-lecie Stowarzyszenie Rodzin Katolickich z Problemem Alkoholowym, które co roku przyjeżdża do Gietrzwałdu na kilkudniowe rekolekcje. Co ciekawe, w 1996 r. założyciele tegoż stowarzyszenie pojechali do Rzymu, do św. Jana Pawła II, z pytaniem, gdzie mają się modlić i wspierać nawzajem. Papież Polak skierował ich właśnie do Gietrzwałdu. Wypełniając jego wolę, od ponad 20 lat w Gietrzwałdzie modlą się o trzeźwość dla siebie i całego narodu.

 

Co jest tym magnesem, który przyciąga do Gietrzwałdu i czyni go na duchowej mapie Polski miejscem ważnym?

Najistotniejsze przesłanie Matka Boża zawarła w jednym z ostatnich objawień, mówiąc do Barbary i Justyny: „Nie smućcie się, bo Ja zawsze będę z wami”. Tę piękną obietnicę realizuje do dzisiaj. I rzeczywiście - tu, w Gietrzwałdzie, jest jakaś inna atmosfera, inny klimat. Wyczuwa się, że jest to miejsce modlitwy. Wśród nawiedzających sanktuarium są nie tylko pielgrzymi, ale też ludzie, którzy znaleźli się tutaj przypadkiem, np. przejeżdżając obok Gietrzwałdu, postanawiają wstąpić, nie planując tego wcześniej. Mają okazję przekonać się - i mówią nam o tym - że to Maryja jest sprawczynią tego klimatu i że obejmuje w swoje posiadania każdego, otacza go swoim płaszczem i pragnie, by przybywający tutaj zwrócili się do Niej. Potwierdza się to w wypowiedziach pielgrzymów, którzy wracają, by podziękować za otrzymane łaski. 

Noszę w pamięci przykład kobiety, której córka, studentka, odsunęła się od Kościoła i zaczęła wpadać w złe towarzystwo. Zrozpaczona matka przyjechała tutaj i, klęcząc przed kapliczką objawień, z ufnością prosiła: „Matuchno Najświętsza, weź moje dziecko w opiekę, bo ja już nie daję rady. Wierzę, że jeśli Ty ją otoczysz opieką, doprowadzisz ją do dobra”. Pół roku później przybyła, by podziękować za przemianę, jak nastąpiła. Maryja wyprowadziła jej córkę na Bożą drogę.

Myślę, że to bardzo ważne, byśmy zdawali sobie sprawę z tej szczególnej obecności Matki Bożej w Gietrzwałdzie, którą Ona sama nam zapowiedziała, a którą wręcz namacalnie odczuwają pielgrzymi.

 

Wpisy osób, które doznały tutaj szczególnych łask, odnotowane na stronie sanktuarium, są bardzo liczne. Czy Maryja gietrzwałdzka ma swoje „specjalności”, jeśli idzie o zakres zanoszonych do Niej próśb?

Z ostatnich paru lat można byłoby wskazać kilka małżeństw, które przyjechały tutaj prosić o potomstwo i zostały nim obdarowane. Jedno z nich czekało już na in vitro. Małżonkowie przyjechali do Gietrzwałdu i tutaj zdecydowali, że zrezygnują z zabiegu. Cieszyli się bardzo, że Matka Boża dała im tę siłę. Czas pokazał również, że wysłuchała ich, obdarowując tym życiem, na które tak długo czekali.

 

Jaki przykład otrzymanej łaski szczególnie utkwił Księdzu w pamięci?

Pewnej niedzieli, trzy dni przed planowaną amputacją nogi, przyjechał do sanktuarium młody chłopak, u którego zdiagnozowano raka. Wziął udział w Mszy św., przystąpił do spowiedzi i Komunii św. Zaprowadzono go do źródełka, gdzie napił się wody i obmył nią chorą nogę. Wierzył, że Maryja mu pomoże. We wtorek pojechał do Warszawy na operację. Zrobiono mu jeszcze raz badania. Okazało się, że po zmianie nowotworowej nie ma śladu. Profesor, która go prowadziła, nie wierzyła w nagłe ozdrowienie, dlatego zleciła tomografię i dodatkowe badania. Potwierdziły one, że noga jest zdrowa. Chłopak ten wraca często do Gietrzwałdu, zawsze pełen uwielbienia i dziękczynienia dla Maryi.

 

Skąd wywodzą się czciciele Matki Bożej przyjeżdżający do Gietrzwałdu?

Są to przede wszystkim pielgrzymi z całej Polski, chociaż trudno byłoby dać pierwszeństwo którejś z diecezji. Nie brakuje też gości z zagranicy, i to ze wszystkich kontynentów. W tym roku np. zawitała do nas pielgrzymka z Meksyku, w ubiegłym roku 300 młodych ludzi z wyspy Guam i Hawajów. Oprócz pielgrzymów zorganizowanych miejsce objawień chcą zobaczyć pielgrzymi indywidualni, również z różnych stron świata, bo sława Maryi gietrzwałdzkiej dociera wszędzie. Bardzo cieszy nas ich obecność. 

 

Na Podlasiu pobożność maryjna ma bardzo silne podłoże religijne i historyczne. Mamy swoje sanktuaria, ale nie brakuje pielgrzymujących na Warmię.

Diecezja siedlecka zawsze była w grupie pielgrzymów licznie reprezentowana. Wielkie zasługi w propagowaniu kultu Maryi gietrzwałdzkiej położył bp Jan Mazur. Miałem okazję uczestniczyć w jednym z posiedzeń Komisji Episkopatu Polski ds. Trzeźwości, podczas którego ksiądz biskup mówił o Gietrzwałdzie, co dla mnie było bardzo miłe. Opowiadano mi, że piesza pielgrzymka z Siedlec do Częstochowy miała swoją pieśń, której jedna zwrotka była poświęcona Gietrzwałdowi. Pamiętam również młodego kapłana z Siedlec, który przyjechał do nas z młodzieżą. Mówił, że jako chłopak był tutaj ze swoim księdzem katechetą i tutaj narodziło się jego powołanie do kapłaństwa. 

 

Czym dla Księdza osobiście jest obecność w Gietrzwałdzie w 140 rocznicę objawień?

Posługuję w tym miejscu z przerwami od 20 lat. Jak się okazało, należę w rodzinie do czwartego pokolenia związanego z Gietrzwałdem. W domu rodzinnym mówiło się, że moja prababcia, która mieszkała na terenie diecezji pelplińskiej, jeździła tam, gdzie „w Ostprojsach” [niem. Ostpreußen - Prusy Wschodnie - przy. red.] objawiała się Matka Boża. Dopiero gdy wstąpiłem do zakonu i przyjechałem do Gietrzwałdu, skojarzyłem pewne fakty i domyśliłem się, że mówiła o tym miejscu. Myślę, że moja obecność stanowi jakby klamrę spinającą spotkania z Maryją gietrzwałdzką.

Prywatnie mogę powiedzieć, że przez wstawiennictwo Matki Bożej doznałem tutaj wielu łask, dlatego ile mam sił, staram się służyć nie tylko poprzez modlitwę różańcową, ale Eucharystię, posługę w konfesjonale, głoszenie słowa Bożego, by pielgrzymi mogli spotkać się tutaj nie tylko z Maryją, ale poprzez łaskę również z Jej Boskim Synem.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Oceń treść:
Źródło:
;