Imieniny: Anastazji, Eugenii

Wydarzenia:

Nauczanie

Na konieczność przezwyciężenia braku wzorców i osierocenia współczesnego człowieka człowieka zwrócił uwagę Ojciec Święty podczas dzisiejszej audiencji ogólnej. Kontynuując cykl katechez poświęconych rodzinie papież mówił o postaci ojca. Jego słów w auli Pawła VI wysłuchało według danych Prefektury Domu Papieskiego, około 7 tys. wiernych.

 

 

Drodzy bracia i siostry, dzień dobry,

Powracamy dziś do cyklu katechez na temat rodziny. Dzisiaj poprowadzi nas słowo „ojciec”. Jest ono bardziej niż wszelkie inne drogie nam chrześcijanom, ponieważ Jezus nauczył nas, aby tym imieniem nazywać Boga- „Ojcze”. Sens tego imienia zyskał nową głębię właśnie wychodząc od sposobu w jaki używał go Jezus, by zwracać się do Boga i żeby objawić swoją szczególną więź z Nim. Błogosławiona tajemnica wewnętrznej relacji Boga, Ojca, Syna i Ducha Świętego, objawiona przez Jezusa jest istotą naszej wiary chrześcijańskiej.

„Ojciec” to słowo znane wszystkim, uniwersalne. Wskazuje ono na relację fundamentalną, która jest tak stara, jak historia ludzkości. Doszliśmy dziś jednak do stwierdzenia, że nasze społeczeństwo jest „społeczeństwem bez ojców”. Innymi słowy, szczególnie w kulturze zachodniej, postać ojca miała by być symbolicznie nieobecna, zanikła, usunięta. Początkowo było to postrzegane jako wyzwolenie: wyzwolenie od ojca-władcy, ojca, przedstawiciela prawa narzuconego z zewnątrz, od ojca jako cenzora szczęścia dzieci i przeszkody w emancypacji i niezależności ludzi młodych. W przeszłości panował faktycznie niekiedy w naszych domach autorytaryzm, w niektórych przypadkach nawet ucisk: rodzice, którzy traktowali swoje dzieci jak sługi, nie szanując osobistych potrzeb ich rozwoju; ojcowie, którzy nie pomagali im, aby swobodnie podejmowali swoją drogę życiową, brali na siebie odpowiedzialność, aby budować swoją przyszłość i przyszłość społeczeństwa. Z pewnością nie jest to właściwa postawa.

Jednakże, jak to często bywa, przeszliśmy z jednej skrajności w drugą. Problemem naszych czasów wydaje się być nie tyle natarczywa obecność ojców, ile raczej ich brak, ich uchylenie się od odpowiedzialności. Ojcowie są czasami tak skupieni na sobie, na swojej pracy i na swojej autorealizacji, że zapominają nawet o rodzinie. Dzieci i młodzież pozostawiają samymi. Już jako biskup Buenos Aires zauważałem poczucie osierocenia przeżywane dziś przez młodych. Często pytałem ojców, czy bawią się ze swoimi dziećmi, czy mają odwagę i miłość, by tracić czas dla swego syna. Często odpowiedź była nieprzyjemna: nie mogę, bo mam wiele pracy i ojciec był nieobecny dla tego dorastającego dziecka, nie bawił się z nim, nie spędzał z nim czasu. Ale na tej wspólnej drodze refleksji na temat rodziny, chciałbym powiedzieć wszystkim wspólnotom chrześcijańskim, że musimy być bardziej ostrożni: brak postaci ojca w życiu dzieci i młodzieży powoduje luki i urazy, które mogą być bardzo poważne. I rzeczywiście zaburzenia dzieci i młodzieży można w dużej mierze przypisać temu niedostatkowi, brakowi wzorców i obdarzonych autorytetem przewodników w ich codziennym życiu, brakowi bliskości, brakowi miłości ojców. Poczucie osierocenia przeżywane przez wielu młodych jest znacznie głębsze, niż to sobie wyobrażamy.

Są oni sierotami, ale w rodzinie, bo ojcowie są często w domu nieobecni, nawet fizycznie, ale nade wszystko dlatego, że kiedy są obecni, nie zachowują się jak ojcowie, nie podejmują dialogu z dziećmi, nie wypełniają swojego zadania edukacyjnego, nie dają dzieciom, swoim przykładem wspartym słowami, tych zasad, tych wartości, tych reguł życia, których potrzebują oni jak chleba. Edukacyjna funkcja obecności ojcowskiej jest tym bardziej konieczna, im bardziej ojciec jest zmuszony z powodu pracy do przebywania z daleka od domu. Czasami wydaje się, że ojcowie nie za dobrze wiedzą, jakie miejsce zająć w rodzinie i jak wychowywać dzieci. Wtedy mając wątpliwości, powstrzymują się, wycofują i zaniedbują swoje obowiązki, choćby chroniąc się w wątpliwej relacji bycia „na równi” z dziećmi. To prawda, że powinieneś być towarzyszem swego dziecka, nie zapominając jednak, że jesteś ojcem. Kiedy bowiem zachowujesz się tylko jak równy z dzieckiem, to nie wychodzi to jemu na dobre.

Ale widzimy to także we wspólnocie obywatelskiej ze swoimi instytucjami, która ma odpowiedzialność wobec ludzi młodych, odpowiedzialność, którą czasami zaniedbuje lub wypełnia źle. Także ona często pozostawia ich osieroconymi i nie proponuje im perspektywicznej prawdy. W ten sposób ludzie młodzi pozostają sierotami pozbawionymi bezpiecznych dróg, jakimi należy iść, nauczycieli, którym można zaufać, sierotami bez ideałów rozpalających serce, sierotami bez wartości i nadziei wspierających ich każdego dnia. Wypełnia się ich może bożkami, ale kradnie się ich serce; pobudza się ich do marzeń o rozrywkach i przyjemnościach, ale nie daje się im pracy; są zwodzeni bożkiem pieniądzem, a odmawia się im prawdziwych bogactw.

Warto więc, aby ojcowie i dzieci usłyszeli na nowo obietnicę, jaką Jezus złożył swoim uczniom: „Nie zostawię was sierotami” (J 14,18). To On jest bowiem Drogą, którą należy pójść, Nauczycielem, którego trzeba słuchać, Nadzieją, że świat może się zmienić, że miłość zwycięża nienawiść, że może być przyszłość braterstwa i pokoju dla wszystkich.

Ktoś z was mógłby mi dziś powiedzieć: Ojcze, dzisiaj byłeś zbyt pesymistyczny. Mówiłeś tylko o nieobecności ojców i co się dzieje, gdy ojcowie nie są blisko swych dzieci. To prawda. Chciałem to podkreślić, bo w przyszłą środę będę kontynuował tę katechezę, podkreślając piękno ojcostwa. Dlatego postanowiłem rozpocząć od ciemności, aby dojść do światła. Niech Pan nam pomoże w dobrym zrozumieniu tych spraw. Dziękuję.

;