Imieniny: Anastazji, Eugenii

Wydarzenia:

Pod oknem

Królewski orszak w królewskim mieście

 fot. Michał Henkel

Przybyli z trzech stron świata, by pokłonić się Dzieciątku. Blisko 10 tys. osób przeszło ulicami Krakowa w tradycyjnym orszaku Trzech Króli. Barwny korowód z monarchami, rycerstwem i damami dworu z kolędą na ustach udał się na krakowski Rynek na spotkanie Świętej Rodziny.

Królewski orszak jak co roku zainaugurowała uroczysta Msza św. w Katedrze Wawelskiej,  której przewodniczył metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz, on też wygłosił do wiernych Słowo Boże. W swojej homilii hierarcha  podkreślał, że Święto Objawienia Pańskiego jest przede wszystkim świętem światła, które zawsze powinno jaśnieć  w  naszych sercach.  Mówił też o trzech postawach jakie wobec nowonarodzonego Mesjasza prezentowali  ludzie mu współcześni: pierwszą -  wrogą reprezentował Herod, kolejną  - obojętną arcykapłani i uczeni w Piśmie, ostatnią - wiary: Mędrcy ze Wschodu.  Zdaniem kard. Dziwisza, takie postawy to jednak nie tylko historia, bo również dziś od nas samych zależy jaką postawę przyjmiemy  wobec Jezusa i jego Ewangelii.

- Egoizm zamyka nas na miłość, zamyka nas na Boga, który jest miłością. Jeżeli trwamy w grzechu, Jezus staje się wyrzutem i zamiast go przyjąć chcemy go wyeliminować z naszego życia - przestrzegał purpurat.

Jak dodał kard. Dziwisz, w dzisiejszej kulturze relatywizmu grozi nam przyjęcie postawy obojętności. Cała mądrość polega więc na tym, by przyjąć postawę Mędrców ze Wschodu, szukania i odnajdywania Boga we wszystkich naszych sprawach i doświadczeniach, w  radościach i troskach. Na koniec zachęcił wszystkich, by śladem monarchów przeszli  w tegorocznym orszaku, by ze wszystkim dzielić się radosną nowiną, że spotkali Jezusa.

 

W uroczystej Eucharystii wzięli udział niemal wszyscy członkowie krakowskiego prezbiterium, również liczne rodziny, które na Wawel przyszły wraz ze swoimi pociechami. Mimo przenikliwego zimna wraz z Czerwonym Orszakiem Europejskim w asyście króla Kacpra i kardynała Dziwisza, z kolędą na ustach wszyscy przeszli królewskim traktem na krakowski Rynek. Tam połączyli się z pozostałymi orszakami: niebieskim symbolizującym Afrykę i zielonym - Azję, które wraz ze swoimi monarchami, wyszły z Placu Sikorskiego i Placu Matejki. Były królewskie stroje, peleryny, proporce, bębny, betlejemska gwiazda i Święta Rodzina z najprawdziwszym żywym dzieciątkiem Jezus. Uczestnikom marszu organizatorzy tradycyjnie rozdali ponad 10 tys. koron i śpiewników. O odpowiednią oprawę krakowianie zadbali już jednak sami.

- Staraliśmy się, żeby wszystko wyglądało odpowiednio do okazji, jest więc i korona, czerwony królewski płaszcz no i berło, bo nasza pociecha jest królem pokojowym, a miecza chyba zapomniał  - uśmiechał się Norbert Wilk.

Trzeba przyznać, że „obstawę” królowie mieli jednak groźną, bo rycerze choć niewielcy wzrostem uzbrojeni byli po zęby. Jeśli dodać do tego jeszcze grupę rekonstrukcyjną konfraterni rycerskiej z Krakowa widok pochodu mógł niejednego wprawić w zdumienie, zwłaszcza licznych turystów.

- Chcemy przede wszystkim pokazać  nasze piękne tradycje, również kolędowania. Dawniej  było to na porządku dziennym, dziś, gdy ktoś usłyszy, że całą rodziną lubimy sobie wieczorami pokolędować zrobi pewnie wielkie oczy. Na szczęście tutaj mamy do tego znakomitą okazję  - podkreślała Agnieszka Pieżak, trzymając na rękach 11-to miesięcznego, następcę tronu, oczywiście w obowiązkowej koronie.

W trakcie całego przemarszu między poszczególnymi pochodami nieustannie uwijały się anioły i demony, które kwestowały na rzecz bezdomnych podopiecznych Dzieła Pomocy  św. Ojca Pio. Młodzi wolontariusze, m.in. stypendyści Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia wszystkim wręczali też okolicznościowe naklejki, korony i śpiewniki.

Tegoroczny orszak zwieńczyła prapremiera oficjalnego hymnu Światowych Dni Młodzieży w roku 2016. Utwór pt. "Błogosławieni Miłosierni" autorstwa Jakuba Blycharza pod Wawelem wyczekiwany był już od października i z miejsca zdobył serca krakowian.

- Bardzo się cieszę, że ta premiera mogła sie odbyć w takich warunkach, to bardzo dobrze świadczy o naszym Bogu. Pierwotnie miała się to odbyć w październiku w małej salce tylko dla wybranych a nagle okazuje się, że gramy na krakowskim Rynku dla tak licznych rzesz ludzi, to naprawdę niesamowite  -  cieszył się kompozytor.

Chwytliwa pieśń w całości oparta została na słowach Pisma Świętego, kompozytor nie chciał dodawać absolutnie nic od siebie. Droga do samej premiery była jednak dość wyboista, wprowadzono sporo zmian, aranżację trzeba było rozbudować, z pierwotnego tekstu została jedynie pierwsza zwrotka. Zdaniem Jakuba Blycharza, wszystkie zmiany wyszły jednak na dobre i dziś z całą pewnością może powiedzieć, że Bóg obdarza chwałą po to, by mu ją oddać a jest co oddawać.

- To na pewno dobra kompozycja, melodia nie jest banalna tylko ambitna a jednocześnie bardzo podniosła i unosząca ducha. Oczywiście były i takie komentarze, że powinien być  prostszy, by łatwiej go było przetłumaczyć ale jestem przekonany, że tłumacze poradzą sobie doskonale  -  zapewniał przewodniczący Komitetu Organizacyjnego ŚDM - bp. Damian Muskus.

Warto dodać, że Jakub Blycharz z wykształcenia jest prawnikiem, muzykiem jedynie z zamiłowania, o skomponowaniu hymnu Światowych Dni Młodzieży marzył od 14 lat. Ostatecznie jego propozycję wybrano spośród 94 prac nadesłanych na konkurs.  Obecnie w Krakowie trają prace nad teledyskiem, klip powinien być gotowy pod koniec marca.

Po raz pierwszy ulicami Krakowa królewski orszak przeszedł w roku 2010. Wtedy uczestniczyło w nim "zaledwie” kilka tys. osób. Z biegiem lat z uwagi na rosnące zainteresowanie pochód rozdzielił się na 3 człony, które na rynek docierały z różnych punktów miasta. Organizatorem krakowskiego Orszaku była Fundacja Kacpra, Melchiora i Baltazara.

Źródło:
;