Imieniny: Anastazji, Eugenii

Wydarzenia:

Książka

 fot. Materiały promocyjne Domu Wydawniczego Rafael

9 lutego Helena Kmieć, wolontariuszka misyjna, która rok temu zginęła tragicznie w czasie napadu na ochronkę Cochabamba w Boliwii, skończyłaby 27 lat. Każdy, kto chciałby bliżej poznać osobę, która wciąż inspiruje do podążania drogą Ewangelii w codzienności, powinien sięgnąć po książkę „Helenka poszła do nieba”.

Lektura autorstwa Małgorzaty Pabis to zbiór wzruszających świadectw przyjaciół i duszpasterzy, którzy opowiadają o człowieku zwyczajnym, a zarazem niezwykłym. Jak podkreślił w przedmowie książki ks. Franciszek Ślusarczyk, rektor Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, wspomnienia o Helence dotykają realiów życia codziennego.

„Sądzę, że warto się przy nich zatrzymać, bo świętym nie zostaje się po śmierci, lecz jest się nim za życia (…). Ważne jest, że apostolska posługa Helenki trwa nadal, a jej życie oddane Bogu i ludziom może być także cenną inspiracją do odważnego pójścia drogą Ewangelii, która nie ma granic” – napisał.

Małgorzata Pabis tłumaczy, że książka powstała z porywu i potrzeby serca. „Pamiętam, że kiedyś jadąc samochodem zaczęłam myśleć, że trzeba powiedzieć o Helenie całemu światu, bo jej postawa była i wciąż jest inspiracją do dobrego życia dla wszystkich. Co bardzo wymowne, niezależnie od moich zamiarów, zaproponowano mi w tym samym dniu w wydawnictwie napisanie takiej książki” - wspomina.

Pomysł przedyskutowała z wujkiem misjonarki, biskupem Janem Zającem, który od razu go zaaprobował. „Dzięki niemu mogłam się spotkać z rodzicami Helenki i innymi osobami, które były Helence najbliższe. Ich wspomnień nie ma w książce, ale dzięki nim bardziej mogłam poznać osobę, którą chciałam przybliżyć czytelnikowi – czym się zajmowała, jaka była i co kochała” – opowiada.

Wymowny jest sam tytuł książki – „Helenka poszła do nieba”. „To właśnie tymi słowami wujek Helenki, biskup Jan Zając, zawiadomił rodziców o jej śmierci. Wyrażają one też nadzieję wszystkich, którzy ją znali – że wspomaga nas już z nieba” – zaznacza M. Pabis.

W publikacji znajduje się krótki życiorys Helenki i opis tej ostatniej drogi – od momentu wiadomości, że została ona zamordowana w Boliwii przez cały okres oczekiwania na powrót jej ciała do Polski, aż do momentu pogrzebu. „Najważniejsze są jednak świadectwa bliskich jej osób, które dowodzą, że świętość jest na wyciągnięcie ręki dla każdego” – wskazała autorka.

Istotną częścią książki jest wzruszający list, który siostra Helenki, Teresa, napisała już po jej śmierci. „Wiesz… dużo się nauczyłam przez ten czas, te samotne dwieście dziewięćdziesiąt pięć dni. Wiele zrozumiałam, wiele zobaczyłam. Że mam wokół tylu życzliwych ludzi. Że z tragedią nie zostałam sama. Że muszę wciąż być lepsza dla innych, bo potem będę żałować, żałować tych wszystkich wypowiedzianych niepotrzebnie słów. Że nie można odkładać miłości na potem. Oj, Helen, Helen, narobiłaś Ty rabanu… Nie tylko w moim sercu. Chyba się nie spodziewałaś tego, co się zaczęło na świecie dziać po tym, jak ten świat o Tobie usłyszał. Wiesz, jaka jestem z Ciebie dumna?” – wybrzmiewają niezwykle mocne słowa. W książce wypowiadają się zarówno bliscy i współpracownicy Helenki, jak i osoby, które postawą misjonarki zostały dotknięte już po jej śmierci.

Posłowie książki napisał biskup Jan Zając. „Życzę Ci, by jej wsparcie z Nieba dawało siłę potrzebną do codziennych zmagań o wierność w realizacji wielkich zamierzeń i planów, jakie wobec Ciebie ma Bóg” – napisał hierarcha. „Warto pięknie żyć. I można to robić w sposób intensywny, będąc blisko Boga. Tego uczy nas życie Helenki i to ma przekazać również ta książka” – zachęca do jej przeczytania M. Pabis.

Książka „Helenka poszła do nieba” ukazała się nakładem Domu Wydawniczego „Rafael”. Można ją zakupić na stronie www.rafael.pl.

Oceń treść:
Źródło:
;