Imieniny: Anastazji, Eugenii

Wydarzenia:

Jaśniej

obraz ecce homo autorstwa świętego brata alberta fot. Kp/Fra3 Obraz "Ecce Homo" autorstwa św. Brata Alberta

Jest i purpurowy płaszcz, i korona na głowie, i berło w dłoni, jak na króla przystało. Tyle tylko, że purpurę nałożono na Niego, by go ośmieszyć. Korona nie jest ze złota, ale upleciona z cierni. Za berło służy kawałek trzciny, którym Go bito.

 

To jest nasz Król. Król wszechświata. Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy Człowiek. Już naród wybrany oczekiwał innego króla: łatwiejszego w odbiorze, który poprowadzi do politycznego zwycięstwa, da własne prawo, da wolność i dobrobyt. Taki król nie przyszedł. Przyszedł Jezus – Król, w którym nie ma miejsca na dumne podporządkowanie sobie kogokolwiek. Nie ma miejsca na rządzenie, zbieranie sił i liczenie wojsk. Jest miejsce na to tylko, by razem z Nim iść na krzyż, żeby potem w Nim zmartwychwstać.

 

Ecce Homo

Kiedy św. Albert Chmielowski malował swój najsłynniejszy – niedokończony zresztą – obraz, nie mógł wiedzieć, że stanie się on jednym z najważniejszych polskich dzieł religijnych. Jednak już wtedy, ponad sto lat temu, zapisał swoją przed nim modlitwę. Klękając przed Ecce Homo, wyznawał wiarę w Króla i Pana. „Królu Niebios, Królu cierniem ukoronowany, ubiczowany, w purpurę odziany, Królu Niebios znieważony i oplwany, bądź Królem i Panem naszym, tu i na wieki”.

Obraz zaczął powstawać we Lwowie, w kościele pw. Ducha Świętego w 1879 r. Później przez wiele lat artysta woził go ze sobą, aż w końcu w 1904 r. podarował arcybiskupowi większemu Lwowa obrządku greckokatolickiego Andrzejowi Szeptyckiemu. Nie był specjalnie dumny ze sposobu jego ukończenia, sam mówił, że „obszedł się z nim, jak partacz ostatni”. Abp Szeptycki w 1941 r. podarował obraz do tworzonego właśnie muzeum archidiecezjalnego, a gdy pięć lat później muzeum włączono do Galerii Sztuki Ukraińskiej, jako religijny – a więc „nieużyteczny” – powędrował do magazynów. Udało się go odzyskać dopiero pod koniec lat 70., kiedy to został przywieziony do klasztoru Sióstr Albertynek w Krakowie na Prądniku Czerwonym. Od czerwca 1985 r. znajduje się w ołtarzu w sanktuarium Brata Alberta w Krakowie.

I choć Chmielowski krytycznie patrzył na swoje dzieło, ono przetrwało i wydaje się ponadczasowe. Ponadczasowa jest również modlitwa św. Brata Alberta: wyznanie wiary, że ów znieważony Człowiek jest Królem Niebios oraz uznanie go za swojego Króla i Pana tu i na wieki.

Choć Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana, ogłoszony 19 listopada w Łagiewnikach, swoje bezpośrednie inspiracje ma w objawieniach sługi Bożej Rozalii Celakówny, objawienia te łączą się ściśle z myślą pół wieku starszego od Rozalii Adama Chmielowskiego i spotykają w wizerunku Ecce Homo.

 

Chrystus Król

Od wielu lat grupy katolików w Polsce domagały się tak zwanej intronizacji – czyli uznania Jezusa Chrystusa za Króla Polski. Biskupi i specjalnie w tym celu powołana komisja uznali, że akt taki jest niemożliwy, nie ma bowiem żadnych podstaw teologicznych. Chrystusa nie trzeba królem ogłaszać, On już jest Królem Wszechświata. Kościół o Jego królewskiej godności uczył od swoich początków. Święto Chrystusa Króla zostało ustanowione w 1925 r. przez papieża Piusa XI. Jubileuszowy Akt przyjęcia Jezusa za Króla i Pana jest kolejną formą tego kultu Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, wyznaniem wiary i potwierdzeniem poświęcenia mu naszego życia. Nie pociąga za sobą żadnych bezpośrednich skutków politycznych czy nawet społecznych. Królowanie dotyczy wyłącznie ludzkich serc. Jeśli będzie przemieniać świat, to dzięki ludziom, którzy poddając się pod Jezusowe panowanie, najpierw przemienią siebie. Owo poddanie się pod panowanie Jezusa nie polega na składaniu uroczystych przysiąg czy głośnych demonstracjach. Polega ono raczej na codziennej walce z własnymi słabościami, aż po krzyż, aż po śmierć, aż po zmartwychwstanie.

 

Wyznajemy, przepraszamy, poddajemy

Akt Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana nie jest zatem niczym innym, jak tylko uznaniem, że Jezus panuje nad całym światem, a ja chcę się poddać Jego prawu. Owo prawo Jezusa – odmienne od praw ziemskich – jest punktem, w którym spotykają się wizje Rozalii Celakówny i Alberta Chmielowskiego. Celakówna pisała: „Widziałam Pana Jezusa w postaci Ecce Homo poranionego bardzo, na Jego głowie korona cierniowa głęboko wbijająca kolce w skroń. Ubrany był w płaszcz szkarłatny, rana Jego Serca Boskiego głęboko otwarta. Na obliczu Pana Jezusa malował się głęboki smutek”.

Takiego Króla widziała Celakówna. Takiego króla widział Chmielowski. Takiemu królowi uroczyście wyznajemy: „Stajemy przed Tobą, by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Praw, zawierzyć i poświęcić tobie naszą Ojczyznę i cały naród. Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie. Świadomi naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy za wszelkie nasze grzechy, a zwłaszcza za odwracanie się od wiary świętej, za brak miłości względem Ciebie i bliźnich. Przepraszamy Cię za narodowe grzechy społeczne, za wszelkie wady, nałogi i zniewolenia. Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego spraw.

Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa. Niech Twój Święty Duch zstąpi i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. Niech wspiera nas w realizacji zobowiązań płynących z tego narodowego aktu, chroni od zła i dokonuje naszego uświęcenia”.

Oceń treść:
Źródło:
;