Imieniny: Jana, ?anety, Maksyma

Wydarzenia:

Polska

Obchody 39. rocznicy Czerwca'76 w Radomiu

 fot. radom.pl

Mszą św. przy kamieniu węgielnym poświęconym "ludziom skrzywdzonym" w Radomiu uczczono zryw radomskich robotników, którzy 39 lat temu wyszli na ulice i zaprotestowali przeciw wprowadzanym przez władze podwyżkom cen żywności. Liturgii przewodniczył bp Henryk Tomasik, a wziął w niej udział prezydent-elekt Andrzej Duda. W trakcie uroczystości został poświęcony sztandar Stowarzyszenia "Radomski Czerwiec 76".

 

W homilii biskup radomski wspomniał o ludziach skrzywdzonych w wyniku wydarzeń z czerwca 1976 roku. Wspomniał szczególnie ks. Romana Kotlarza, niezłomnego kapłana, męczennika czasów komunizmu, który był prześladowany przez służbę bezpieczeństwa i zmarł na skutek pobicia przez "nieznanych sprawców". - W swoim kazaniu w lipcu, po wydarzeniach radomskich mówił, że człowiek pragnie nie tylko pieniędzy, chleba, mieszkania, człowiek pragnie prawdy, sprawiedliwości i szacunku oraz wolności. To kazanie zostało nagrane i stało się przedmiotem przesłuchań. Patrzymy w przeszłość, która ma być dla nas lekcją. Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości. Te słowa zawsze są aktualne - mówił biskup radomski.

Bp Tomasik mówił dalej, że program życia pokazuje Chrystus. - Chcemy prosić o łaski dla Polski, błagamy o sprawiedliwość i pokój, który jest ciszą porządku, jest tam, gdzie są uporządkowanie relacje między narodami i ludźmi, a przede wszystkim między człowiekiem a Bogiem. Modlimy się za ojczyznę, ten wielki i wspólny obowiązek i prosimy o siłę, by spełnić błaganie św. Jana Pawła II, abyśmy "wielkie dziedzictwo, któremu na imię Polska, przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością" - powiedział biskup Henryk Tomasik.

Przed liturgią uczestniczący w obchodach prezydent-elekt Andrzej Duda mówił, że Radom stał się wielkim początkiem zmian w Polsce. - Można powiedzieć w pewnym sensie, że stał się kolebką późniejszej Solidarności, bo w wyniku wydarzeń radomskich, powstał Komitet Obrony Robotników i rozpoczęła się prawdziwa działalność opozycji, tej opozycji, która doprowadziła do zmiany ustroju. Dlatego Radom jest symbolem, i dlatego jestem tutaj, by pochylić głowę przed ofiarami, rannymi, ich rodzinami i wszystkimi, którzy pokazali bohaterstwo domagając się normalnego życia - mówił.

Andrzej Duda podkreślił, że uroczystości mają wymiar symboliczny. - Po raz kolejny w tamtych dziejach zniewolonej Polski pod jarzmem komunizmu, Polski, która nie była państwem niepodległym, suwerennym, robotnicy i ludzie pracy pokazali, że nie można ich w nieskończoność oszukiwać. Pokazali, że propaganda, nawet najbardziej zmasowana, sączona przez wszystkie środki przekazu, przestaje być skuteczna. Przestaje być skuteczna, gdy ludzie widzą zepsucie władzy, kiedy mają poczucie, że podział dóbr w państwie nie jest sprawiedliwy - mówił Andrzej Duda.

Mówił też, że jako prezydent będzie apelował do rządzących o uczciwość, zarówno do władz na poziomie centralnym, jak i samorządowym. Andrzej Duda mówił, ze chciałby takiej wspólnoty, w której rządzący mają do ludzi szacunek. - Na tym mi dziś bardzo zależy. Bo Polacy szybko potrafią stać się wspólnotą. Ale rzadko mają poczucie, że stoją za nimi także ludzie władzy. Dlatego apeluję i do siebie, i do obecnie sprawujących władzę, i do tych, którzy będą ją sprawować po najbliższych wyborach, abyśmy się na co dzień bardziej starali. Aby nie doszło do sytuacji, jak 39 lat temu. Aby władza nie zapomniała o otaczającej jej rzeczywistości - powiedział Andrzej Duda.

W czerwcu 1976 r. robotnicy zaprotestowali przeciw wprowadzanym przez władze podwyżkom cen żywności. Zastrajkowało łącznie około 60 tys. osób z 97 zakładów w 24 województwach. Na ulicach Radomia, Ursusa i Płocka odbyły się pochody i manifestacje, które przerodziły się w starcia z milicją.

25 czerwca w Radomiu doszło do walk ulicznych. Zginęły dwie osoby - Jan Łabędzki i Tadeusz Ząbecki, przygnieceni przyczepą ciągnikową wypełnioną betonowymi płytami, którą sami próbowali zepchnąć w kierunku milicjantów. Uczestnicy protestów, przez rządzących nazwani pogardliwie "warchołami", poddani zostali brutalnym represjom. Byli bici na tzw. ścieżkach zdrowia i wyrzucani z pracy. Niektórzy pozostali inwalidami na całe życie. Do dzisiaj nie zostali osądzeni ani wydający polecenia, ani wykonawcy - członkowie ZOMO i pracownicy SB.

Źródło:
;