Imieniny: Dionizego, Szczepana

Wydarzenia:

Solidarność

 fot. Fra3.pl

17 marca 2016 roku w Markowej koło Łańcuta uroczyście otwarto Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów. Podstawowym celem powołanej instytucji jest zachowanie pamięci o Polakach, którzy podczas okupacji niemieckiej – mimo grożącej im kary śmierci – pomagali ludności żydowskiej skazanej przez III Rzeszę na zagładę.



Pomysł powołania placówki zrodził się w 2007 roku z inicjatywy Bogdana Romaniuka (prezesa Stowarzyszenia Szczęśliwy Dom im. Wiktorii i Józefa Ulmów z Dziećmi) i Mateusza Szpytmy (dyrektora muzeum, inicjatora budowy odsłoniętego w 2004 r. pomnika rodziny Ulmów oraz autora poświęconych im publikacji). Ostateczną decyzję o powołaniu muzeum podjął w 2008 r. Sejmik Województwa Podkarpackiego. „Istnieje potrzeba pokazania faktów – w dużej mierze nieznanych – wskazujących na udział Polaków w ratowaniu osób narodowości żydowskiej w warunkach, gdy ukrywanie Żydów przez Polaków było rygorystycznie ścigane i – w odróżnieniu od okupowanej zachodniej Europy – karane śmiercią”,  napisano w  uchwale intencyjnej muzeum. Początkowo miało upamiętniać mieszkańców Podkarpacia niosących pomoc Żydom, później zdecydowano się nadać mu charakter ogólnopolski.

Kamień węgielny pod budowę muzeum - poświęcony przez papieża Franciszka - położono w roku 2013. Obiekt jest wspólnym przedsięwzięciem samorządu województwa podkarpackiego oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

W ceremonii otwarcia uczestniczyło kilkaset zaproszonych osób, wśród których byli przedstawiciele władz z prezydentem RP Andrzejem Dudą, ambasador Izraela w Polsce Anną Azari, Sprawiedliwi wśród Narodów Świata oraz potomkowie Ocalonych. Podczas uroczystości odtworzono m.in. wystąpienie 86-letniego Abrahama Izaaka Segala z Hajfy, ocalonego przez Jana i Helenę Cwynarów z Markowej, który przeżył dzięki ich pomocy. W  uroczystości otwarcia muzeum uczestniczyły również jego dzieci i wnuki. Budynek muzeum został poświęcony przez arcybiskupów Stanisława Gądeckiego i Józefa Michalika. Symbolicznym gestem Naczelnego Rabina Polski Michaela Schudricha było umieszczenie na drzwiach mezuzy, będącącej repliką tej z Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.

Setki nazwisk Polaków ofiarujących pomoc Żydom wyeksponowano na niezwykle wymownej ścianie pamięci, przylegającej do budynku muzeum, a nazwiska tych, którzy za tę pomoc oddali życie - wygrawerowano na podświetlanych tabliczkach wypełniających plac przed budynkiem. Tylko na Podkarpaciu ponad 1100 osób podjęło się pomocy ludności żydowskiej, z czego 150, za ten gest miłosierdzia, zapłaciło najwyższą cenę. W pobliżu muzeum, dla upamiętnienia blisko 3 tys. Żydów uratowanych przez mieszkańców Podkarpacia, powstaje Sad Pamięci. Jedno z pierwszych drzewek zasadzili tu wspólnie: prezydent Andrzej Duda z małżonką oraz Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich.

W dniu otwarcia odbyły się również modlitwy ekumeniczne na cmentarzu wojennym w Jagielle-Niechciałce (gdzie pochowani są członkowie zamordowanych żydowskich rodzin Didnerów, Grünfeldów i Goldmanów), nad grobem rodziny Ulmów oraz w kościele pw. Świętej Doroty w Markowej. W synagodze w Łańcucie modlono się w intencji Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.

 

Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej im. Rodziny Ulmów
w Markowej,  źródło: Fra3.pl


Budynek muzeum nawiązuje swoim kształtem do wiejskiej chaty, przypominającej tradycyjną zabudowę okolic Markowej, w tym także skromny dom patronów muzeum - rodziny Ulmów.  Monolityczny obiekt pokryty jest skorodowaną blachą węglową, która ma symbolizować upływający czas. Centrum ekspozycji stanowi rozświetlona replika przestrzenna domu rodziny Ulmów, kryjąca pamiątki zachowane po zamordowanych. Zbiory zawierają liczne zdjęcia wykonane przez Józefa Ulmę, które przedstawiają rodzinną wieś, jego bliskich i mieszkańców. Ekspozycja ma głównie charakter multimedialny, ale udało się także zaprezentować nieliczne, aczkolwiek niezwykle wymowne pamiątki będące namacalnym świadectwem tamtych tragicznych wydarzeń, jak np. splamione krwią fotografie, czy drzwi, ze śladami po kulach, pochodzące z gospodarstwa rodziny Baranków, których Niemcy także rozstrzelali za pomoc udzieloną Żydom. Ekspozycja łączy w sobie elementy wystawy tradycyjnej z multimedialną. Planowana jest prezentacja historii Polaków, którzy w czasie II wojny światowej udzielali pomocy Żydom. Placówka muzealna pomyślana została jako centrum nowoczesnej edukacji historycznej – odbywać się tu będą  pokazy filmów, lekcje muzealne dla młodzieży, spotkania dyskusyjne i konferencje naukowe.



Niezliczone ludzkie dramaty

Tragiczne dzieje Wiktorii i Józefa Ulmów oraz ich dzieci stały się symbolem wszystkich polskich rodzin niosących pomoc Żydom podczas II wojny światowej. W krajach znajdujących się pod wpływem polityki nazistów prześladowania osób pochodzenia żydowskiego rozpoczęły się zaraz po dojściu do władzy Adolfa Hitlera w 1933 roku. Początkowo było to usuwanie Żydów z urzędów państwowych i z uczelni, pozbawianie ich praw obywatelskich (tzw. ustawy norymberskie) poprzez odbieranie majątków, ograniczanie możliwości pracy, zmuszanie do emigracji. Kulminacją były wydarzenia Nocy Kryształowej, podczas której w Niemczech i Austrii palono synagogi, niszczono dzieła sztuki, dewastowano sklepy i mieszkania żydowskie. W wyniku pogromu zginęło około 100 osób, a 30 tys. trafiło do obozów koncentracyjnych.

Pierwsze lata II wojny światowej stanowiły na okupowanych terenach eksplozję nazistowskiej polityki eksterminacyjnej. Żydom odbierano wszelką własność, ograniczano swobodę poruszania oraz zamykano w gettach lub przymusowych obozach pracy. Następnie zaczęto wdrażać „Endlösung der Judenfrage” czyli plan ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej, w praktyce zaplanowaną zagładę europejskiej ludności wyznania mojżeszowego. Łącznie (tj. w obozach i poza nimi) hitlerowcy zamordowali w czasie II wojny światowej ok. 6 mln Żydów, w tym wielu wybitnych uczonych, artystów, pisarzy.

W wielu przypadkach pomocy prześladowanym Żydom udzielała miejscowa ludność. W Polsce groziła za to kara śmierci. „Pomoc świadczyły przede wszystkim osoby indywidualne, polskie rodziny, do których – najczęściej nocą – ktoś zapukał. Według danych opartych na relacjach, pomoc Żydom okazywała przede wszystkim ludność wiejska (ziemianie i chłopi), a także wielkomiejska (tam gdzie Niemcy utworzyli getto, jak np. w Warszawie i w okolicach). Żydów ratowali zarówno ludzie o poglądach socjalistycznych, piłsudczycy, ludowcy, jak i narodowcy. Większość ocalałych przeżyła wojnę w Generalnej Guberni, w tym głównie w Warszawie. Polskich bohaterów łączyła niechęć do okupanta niemieckiego i wrażliwość, wypływająca z wychowania katolickiego. Bardzo często ratowanie Żydów stanowiło drobny fragment aktywności konspiracyjnej danej osoby czy rodziny. Zdarzało się jednak także, że motywy ratowania były mniej wzniosłe, merkantylne. Nadal jednak osoby, które pobierały opłaty od ratowanych Żydów (choćby na ich utrzymanie), ryzykowały życiem swoim i najbliższych. Pomagano Żydom w atmosferze zastraszenia. Niebezpieczeństwo groziło ludziom udzielającym pomocy nie tylko ze strony okupanta, ale także ze strony „szmalcowników”– szantażystów, którzy wykorzystywali istniejące prawo okupacyjne. Zdarzało się także, że współmieszkańcy jedynie przestrzegali sąsiada przed konsekwencjami chronienia pod wspólnym dachem Żyda, co wzmacniało poczucie zagrożenia, bądź kazało poszukiwać dla „podopiecznego” nowego schronienia. Podobnie sami Żydzi, złapani przez Niemców, po torturach często wydawali swego dotychczasowego opiekuna. Ziemie polskie były bowiem jedynymi, na których za jakąkolwiek pomoc udzieloną Żydom bezwzględnie wykonywano karę śmierci. Pierwsze rozporządzenie gubernatora Hansa Franka zostało wydane w tej sprawie 15 października 1941 r., kolejne, jeszcze bardziej restrykcyjne, w listopadzie 1942 r.: „za pomoc udzielaną Żydom nie uważa się tylko przenocowania ich i wyżywienia, ale również przewożenie ich jakimkolwiek środkiem lokomocji, kupowanie od nich różnych towarów itp.”, a nawet uchylenie się od doniesienia odpowiednim władzom o pobycie Żyda poza wyznaczonym terenem. Tak drastyczne prawo wywoływało różne postawy, od heroicznych po haniebne; najczęściej jednak postawę zobojętnienia wobec cudzego cierpienia, które może w każdej chwili zagrażać najbliższym. W sposób bezwzględny prawo było egzekwowane przez okupanta. W marcu 1944 r. w Markowej zginęło małżeństwo Ulmów wraz ze swoimi dziećmi (kobieta spodziewała się kolejnego potomka). Podobny los spotkał rodzinę Baranków z Siedliska koło Miechowa, gdzie w sumie zginęło pięć osób, w tym dwójka dzieci. Z kolei w Boisku koło Lipska w województwie lubelskim Niemcy spalili małżonków Krawczyków wraz z synem za udzielenie pomocy rannemu Żydowi. Do masowej zbrodni doszło w Ciepielowie, gdzie w sumie z rąk niemieckich, za ratowanie Żydów zginęło ponad 30 osób. Okazywanie najprostszej pomocy, udostępnienie posłania w stodole czy też pośrednictwo w zdobywaniu fałszywych dokumentów, ufarbowanie włosów Żydówce itd. – stawało się w tych warunkach czynem heroicznym, wyjątkowym. Trudno dokładnie obliczyć, ilu Polaków zostało zamordowanych. bądź w inny sposób represjonowanych przez Niemców za ratowanie Żydów.” (Jan Żaryn [w:] Polacy ratujący Żydów w latach II wojny światowej, Warszawa 2008)

Należy także podkreślić, że za pomoc Żydom pacyfikowane były całe gospodarstwa, a w wielu przypadkach całe miejscowości ( m. in. wieś Cisie w powiecie mińskim, Hucisko w powiecie rzeszowskim czy Obórki w powiecie łuckim ). Badacze wskazują, iż liczba Polaków zaangażowanych w ratowanie Żydów waha się pomiędzy 280 tys. a 360 tys. Władysław Bartoszewski mówił nawet o „przynajmniej paruset tysiącach”, a Jan Żaryn o milionie.  Według badań Instytutu Pamięci Narodowej za pomoc Żydom wykonano około 2300 wyroków śmierci na Polakach (z czego 1400 ofiar pozostaje anonimowych). Badania nad rzeczywistym wymiarem pomocy niesionej Żydom przez Polaków rozpoczęły się dopiero w połowie lat sześćdziesiątych i trwają w zasadzie po dziś dzień. Badacze opierają się na dokumentach niemieckich, polskich raportach, pamiętnikach, wspomnieniach ocalonych i historiach przekazywanych w rodzinach z pokolenia na pokolenie. (źródło: https://ciekawostkihistoryczne.pl/2016/04/07/ilu-polakow-naprawde-zginelo-ratujac-zydow/)

 

Sprawiedliwi z Markowej

Ulmowie byli wiejską rodziną. Józef Ulma – ojciec rodziny, człowiek o wszechstronnych zainteresowaniach. Wykonywał fotografie własnoręcznie skonstruowanym aparatem fotograficznym, zajmował się garbowaniem skór, hodowlą jedwabników i pszczelarstwem. Założył szkółkę drzew owocowych oraz propagował nowoczesne sposoby uprawy. Udzielał się jako bibliotekarz, sam posiadał sporą bibliotekę. Pisał artykuły do rolniczych gazet. Jego żona Wiktoria zajmowała się domem i opieką nad szóstka dzieci. We wczesnej młodości udzielała się w amatorskim teatrze. „Markowa była specyficzną miejscowością, niezwykle rozwiniętą społecznie. Działały w niej różne stowarzyszenia. To tutaj powstała pierwsza w Polsce Wiejska Spółdzielnia Zdrowia. Były także spółdzielnia spożywców i spółdzielnia koszykarska. Bardzo mocne wpływy posiadał w miejscowości ruch ludowy, który jednoczył mieszkańców i skupiał w sobie inicjatywę”. ( Mateusz Szpytma, Sprawiedliwi i ich świat. Markowa w fotografii Józefa Ulmy, Warszawa–Kraków 2007,  rozmowa z  Andrzejem Burgońskim )

W roku 1939 w Markowej mieszkało około 4300 Polaków i 120 Żydów. Większość Żydów zamordowano już w roku 1942, polscy sąsiedzi zdołali uratować jedynie 21 osób. Józef Ulma pozostawał w bardzo dobrych stosunkach z sąsiadami – Żydami jeszcze w okresie przedwojennym. Podczas wojny Ulmowie najpierw pomagali członkom żydowskiej rodziny Didnerów, następnie przyjęli pod swój dach rodziny Szallów i Goldmanów, w sumie 8 osób.  Mężczyźni pomagali Józefowi w prowadzeniu gospodarstwa. Na skutek donosu miejsce ukrycia Żydów zostało ujawnione. 24 marca 1944 żandarmi z posterunku w Łańcucie zamordowali Józefa Ulmę, a także jego żonę Wiktorię (będącą w zaawansowanej ciąży) oraz szóstkę dzieci, z których najstarsze miało 8 lat, a najmłodsze – półtora roku. Zginęło także ośmioro ukrywanych Żydów, w tym dwie kobiety i dziecko. Zbrodniczym procederem dowodził szef łańcuckiej żandarmerii, porucznik Eilert Dieken, któremu towarzyszyło trzech innych Niemców: Joseph Kokott (volksdeutsch z Czechosłowacji), Michael Dziewulski i Erich Wilde. W akcji wzięło także udział czterech funkcjonariuszy granatowej policji. Udało się ustalić nazwiska dwóch policjantów: Eustachy Kolman i Włodzimierz Leś. Nad ranem niemieccy żandarmi wdarli się do domu i rozpoczęli masakrę. Następnie przystąpiono do grabieży gospodarstwa, a zrabowane dobra załadowano na sześć furmanek. Zamordowani pogrzebani zostali początkowo we wspólnej mogile, którą dzięki determinacji sąsiadów szybko rozkopano, a zwłoki umieszczono w osobnych trumnach. Po wojnie rodzinę Ulmów pochowano na cmentarzu parafialnym w Markowej, natomiast członków rodzin Szallów i Goldmanów - na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu w Jagielle-Niechciałkach. Symbolicznym wydaje się fakt, iż po tragedii rodziny Ulmów w Piśmie Świętym należącym do Józefa znaleziono zakreśloną ołówkiem Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie.

13 września 1995 roku małżeństwo Ulmów zostało pośmiertnie odznaczone przez Instytut Yad Vashem medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”. Polacy stanowią największą liczbę wśród wszystkich odznaczonych tym honorowym wyróżnieniem.

17 września 2003 roku biskup pelpliński Jan Bernard Szlaga otworzył proces beatyfikacyjny 122 polskich ofiar niemieckiego nazizmu, wśród których znaleźli się Józef i Wiktoria Ulmowie oraz szóstka ich dzieci.

25 stycznia 2010 roku małżeństwo Ulmów zostało pośmiertnie odznaczone przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

Źródło:
;