Nauczanie
Papież do włoskiego Kościoła: nowy humanizm na wzór Chrystusa
Głównym punktem wtorkowej wizyty Papieża we Florencji było spotkanie z uczestnikami włoskiego kongresu kościelnego. Odbyło się ono w katedrze. Papież wszedł do niej przez baptysterium, gdzie przygotowano dla niego małą niespodziankę. Specjalnie dla Franciszka sprowadzono tam jego ulubiony obraz Marca Chagalla „Białe Ukrzyżowanie”.
W katedrze Papieża powitał przewodniczący episkopatu kard. Angelo Bagnasco. Mówił o genezie tych kongresów i ich znaczeniu dla włoskiego Kościoła. Nawiązał też do niedawnych skandali w Watykanie.
„Niech Ojciec Święty wie, że może liczyć na naszą serdeczną bliskość oraz pełną i posłuszną współpracę. W chwili ciężkiej próby nasze uczucia powinny się przejawiać z większą mocą i bardziej konkretnie” – powiedział kard. Bagnasco.
Papież mógł też wysłuchać trzech świadectw. Każde z nich ilustrowało jedno z wyzwań współczesnego Kościoła we Włoszech. Jako pierwsza opowiedziała o swym życiu dorosła kobieta, która dopiero w tym roku, wraz ze swą córeczką, przyjęła chrzest. Choć już w dzieciństwie nie brakowało jej wiary, to jej rodzicie uznali, że ma dopiero w dorosłym wieku sama zadecydować o przyjęciu tego sakramentu.
Drugie świadectwo złożyło dojrzałe już małżeństwo rozwodników z Rzymu. Kiedy rozpadły się ich pierwsze małżeństwa, każde z nich miało już dziecko z pierwszego związku. Dziś twierdzą, że małżeństwom tym brakowało świadomości sakramentu, głębi, dojrzałości, mądrości, poszukiwania sensu. Po ich rozpadzie doświadczyli pomocnej dłoni Kościoła.
„W tym bolesnym okresie się poznaliśmy. Obydwoje postanowiliśmy zaufać Kościołowi, który jak mądra matka przyjął nas i pocieszył, a następnie pouczył nas, co mamy robić, i towarzyszył nam w dociekaniu na temat nieważności naszych poprzednich małżeństw”.
Ostatnie świadectwo wygłosił Albańczyk, który jako nielegalny imigrant dotarł do Włoch w 1993 r. Miał wówczas zaledwie 16 lat. Spał pod mostem, nie miał z czego żyć, aż wreszcie przygarnął go jeden z florenckich księży. Z czasem przyjął chrzest, ukończył studia, a następnie sam został kapłanem.
Z kolei Franciszek w swoim przemówieniu nawiązał do tematu kongresu, którym jest nowy humanizm w Jezusie Chrystusie. Wskazał, że musi się on kierować wzorem samego Chrystusa. Przypomniał trzy Jego znamiona, które winny też cechować chrześcijanina, mianowicie pokorę, bezinteresowność i ducha ewangelicznych Błogosławieństw. Chrześcijański humanizm rodzi się bowiem z człowieczeństwa Syna Bożego.
„Te znamiona mówią też coś Kościołowi włoskiemu, który dziś gromadzi się razem jako przykład synodalności. Te znamiona mówią nam, że nie możemy mieć obsesji «władzy», nawet jeśli przybiera ona oblicze władzy użytecznej i służącej wizerunkowi społecznemu Kościoła. Jeśli Kościół nie kieruje się uczuciami Jezusa, traci orientację, traci sens. Natomiast jeśli je przyjmuje, umie stanąć na wysokości swej misji. Uczucia Jezusa mówią nam, że Kościół, który myśli o samym sobie i o własnych interesach, byłby smutny. A wreszcie Błogosławieństwa są zwierciadłem, w którym mamy siebie zobaczyć i które pozwala nam sprawdzić, czy idziemy właściwą drogą. To zwierciadło, które nie kłamie. Kościół, który ma te znamiona – pokorę, bezinteresowność, ducha Błogosławieństw – jest Kościołem, który umie rozeznać działanie Pana w świecie, w kulturze, w codziennym życiu ludzi” – powiedział Papież.
Ojciec Święty przytoczył tu słowa swej adhortacji apostolskiej Evangelii gaudium: „Wolę raczej Kościół poturbowany, poraniony i brudny, bo wyszedł na ulice, niż Kościół chory z powodu zamknięcia się i wygody kurczowego przywiązania do własnego bezpieczeństwa. Nie chcę Kościoła zatroskanego o to, by stanowić centrum, który w końcu zamyka się w gąszczu obsesji i procedur” (n. 49). Franciszek przestrzegł też przed pokusami nadmiernego zaufania do aspektów organizacyjnych oraz subiektywizmu oderwanego od konkretnej rzeczywistości. Zachęcił do kierowania się słowami Chrystusa z Sądu Ostatecznego, który jest przedstawiony na kopule florenckiej katedry. Wskazał na potrzebę dialogu, a zarazem obrony przez wierzących zagrożonych wartości.
„Włoskie społeczeństwo buduje się, kiedy konstruktywny dialog mogą prowadzić różne bogactwa jego kultury: ludowe, akademickie, młodzieżowe, artystyczne, techniczne, ekonomiczne, polityczne, medialne. Niech Kościół będzie zaczynem dialogu, spotkania, jedności. Zresztą same nasze formuły wyrażające wiarę są owocem dialogu i spotkania różnych kultur, wspólnot i wymogów. Nie możemy bać się dialogu. Co więcej, to właśnie konfrontacja i krytyka pomagają nam chronić teologię przed tym, by stała się ideologią. Niech jednak Kościół umie również dawać wyraźną odpowiedź na zagrożenia, jakie wyłaniają się w debacie publicznej: to jedna z form specyficznego wkładu wierzących w budowanie wspólnego społeczeństwa. Wierzący są obywatelami” – powiedział Franciszek.
Papież zachęcił też Kościół we Włoszech do rozważania we wszystkich diecezjach i parafiach jego adhortacji Evangelii gaudium, którą wielokrotnie w swym przemówieniu cytował. Wezwał, by nie budować nigdy murów ani granic, tylko otwarte place i szpitale polowe.
„Podoba mi się włoski Kościół, który jest niespokojny, coraz bliższy opuszczonym, zapomnianym, niedoskonałym. Pragnę Kościoła radosnego z obliczem matki, która rozumie, towarzyszy, pieści. Niech ten Kościół będzie również waszym marzeniem, wierzcie w niego, odnawiajcie go w wolności. Humanizm chrześcijański, który jest waszym powołaniem, radykalnie potwierdza godność każdej osoby jako dziecka Bożego, tworzy między wszystkimi ludźmi fundamentalne braterstwo, uczy rozumieć pracę, mieszkać w świecie stworzonym jako we wspólnym domu. Daje podstawy do radości i humoru, również pośród życia nieraz bardzo ciężkiego” – powiedział Papież.