Nauczanie
Papież na Festiwalu Rodzin: warto żyć w rodzinie
Rodzina napotyka wiele trudności, ale można je przezwyciężyć siłą miłości. Warto walczyć o rodzinę, bo rodzina jest podstawą zdrowego społeczeństwa – mówił Franciszek, zwracając się po raz pierwszy do uczestników Światowego Spotkania Rodzin. Rozpoczęło się ono już w ubiegły wtorek i do tej pory pozostawało w cieniu papieskiej podróży do Stanów Zjednoczonych. Wczoraj wieczorem czasu lokalnego, kiedy w Polsce była już pierwsza w nocy, do rodzin dołączył Papież. Spotkanie z nimi odbywało się na wielkim bulwarze Beniamina Franklina. Franciszek poświęcił niemal pół godziny na objazd poszczególnych sektorów, aby tego szczególnego wieczoru każda z przybyłych rodzin mogła choć na chwilę „zobaczyć Piotra”.
Papieskie spotkanie z rodzinami miało postać tak zwanego festiwalu. Składały się na nie modlitwa, świadectwa, muzyka i taniec. Na Franciszku zrobiły tak wielkie wrażenie, że odłożył na bok przygotowane wcześniej przemówienie i postanowił odnieść się do tego, co usłyszał. Bo świadectwa były naprawdę wzruszające.
Pierwsze dała para narzeczonych z Australii. Od razu zjednali sobie oni serca wszystkich zebranych. Bo tak byli przejęci obecnością Papieża, że czasami zapominali, co chcieli powiedzieć. Ale w końcu się przełamali i opowiedzieli o swym dojrzewaniu w miłości, wysiłkach, by zachować czystość przedmałżeńską. Nie kryli też obaw, bo w ich kraju wiele małżeństw kończy się rozwodem, bo trudno jest przekazać wiarę dzieciom. Swą przyszłość ufnie zawierzyli jednak Bogu.
Szczególnie wzruszające było świadectwo matki z Ukrainy samotnie wychowującej dwóch chłopców, w tym jednego z porażeniem mózgowym. Z jednej strony sytuacja wielkiego cierpienia, porzucenia, ale zarazem wspaniałe świadectwo tego, z jaką mocą działa Bóg, kiedy ktoś Mu zaufa, i jak wiele radości potrafią dać dzieci, również, a może zwłaszcza wtedy, gdy są chore i wymagają więcej naszej opieki.
Podobnie wybrzmiewało też świadectwo matki i żony z Nigerii. Mówiła o zmaganiach, jakie towarzyszą dramatowi niepłodności oraz śmierci dziecka. „Z naszego cierpienia Bóg potrafił wyciągnąć dobro, ze śmierci naszej córki, życie” – mówiła Nigeryjka.
Było też świadectwo rodziny z Jordanii, która opowiedziała o sytuacji prześladowanych na Bliskim Wschodzie chrześcijan, którzy niejednokrotnie stracili wszystko, z wyjątkiem wiary. Swoiste świadectwo dał też Mark Wahlberg, amerykański aktor, który poprowadził cały ten festiwal. On również jest ojcem rodziny, i to wielkiej. A ponadto otwarcie przyznaje, że to właśnie dzięki katolickiej wierze ustabilizował swoje życie. „Moja wiara pomaga mi być dobrym ojcem, dobrym mężem i dobrym człowiekiem. Wiara wnosi do mego życia wielką radość” – mówił amerykański aktor.
Ostatnie dwa świadectwa należały do dziadków. Zaświadczyli oni o wierności Boga w swym długim życiu i zastanawiali się nad swoją rolą względem wnucząt.
Franciszek, wyraźnie wzruszony tym, co usłyszał, nie chciał czytać z kartki. Stwierdził, że wszystkie te świadectwa pokazują iż warto żyć w rodzinie. A społeczeństwo się rozwija, jest zgodne i silne, jeśli ma oparcie w rodzinach.
Swoje spontaniczne rozważanie Franciszek rozpoczął od stwierdzenia, że społeczeństwo będzie się dobrze rozwijać, jeśli będzie budowane na bazie rodziny. By to zobrazować, przypomniał pytanie, które kiedyś zadało mu jakieś dziecko.
„Pewnego razu zapytał mnie chłopiec – a wiecie, że dzieci zadają trudne pytania – otóż zapytał mnie: «Co Bóg robił przed stworzeniem świata?». Zapewniam was, że dużo mnie kosztowało, by mu odpowiedzieć. I powiedziałem mu to, co teraz powiem wam: Przed stworzeniem świata Bóg kochał, bo Bóg jest miłością. Ale była to taka miłość, którą miał w sobie. Ta miłość między Ojcem i Synem w Duchu Świętym była tak wielka, tak obfita! Nie jestem pewny, czy to jest bardzo teologiczne, ale zrozumiecie, o co chodzi. Była ona tak ogromna, że nie mogła pozostać egoistyczną. Musiała wyjść poza siebie, aby mieć kogoś, kogo się kocha, poza sobą. I wtedy Bóg stworzył świat. Wówczas Bóg uczynił te wspaniałości, w których żyjemy. A że jesteśmy trochę jakby ogłupiali, to je niszczymy. Ale najpiękniejszym, co uczynił Bóg, jak mówi Biblia, była rodzina. Stworzył mężczyznę i kobietę. I dał im wszystko. Dał im świat. Bądźcie płodni, rozmnażajcie się, uprawiajcie ziemię, niech wydaje plony, niech daje wzrost. Całą miłość, którą uczynił w pięknie stworzenia, oddał rodzinie” – powiedział Papież.
Franciszek szedł w swym opowiadaniu dalej. Mówił o tym, czym jest rodzina i jak odpowiada na przyjęcie owego niewysłowionego daru miłości Boga.
„Całą miłość, którą Bóg ma w sobie, całe piękno, które Bóg ma w sobie, całą prawdę, którą Bóg ma w sobie, oddał On rodzinie. A rodzina jest naprawdę rodziną, kiedy jest zdolna otworzyć ramiona i przyjąć całą tę miłość. Oczywiście, raju tu na ziemi nie ma, życie ma swoje problemy, ludzie – przez przebiegłość diabła – zaczęli wprowadzać między sobą podziały. I cała ta miłość, którą Bóg nam dał, prawie zupełnie się gubi. Po niedługim czasie była pierwsza zbrodnia, pierwsze bratobójstwo. Brat zabija swego brata: jest wojna. Miłość, piękno i prawda Boga, z z drugiej strony zniszczenie i wojna. A my chodzimy dziś między tymi dwiema pozycjami. I musimy wybierać, musimy decydować, którą drogą iść” – mówił Papież.
Mimo tych błędów człowieka Bóg nie zostawił go nigdy samego. I znów postawił na rodzinę, choć w zupełnie inny sposób.
„Kiedy mężczyzna i jego żona popełnili błąd i oddalili się od Boga, Bóg nie zostawił ich samych. Miał tyle miłości! Miał tyle miłości, że zaczął towarzyszyć ludzkości, zaczął podążać wraz ze swoim ludem, dopóki nie osiągnął dojrzałości. I dał mu wtedy dowód największej miłości: swego Syna. A gdzie tego Syna posłał? Do pałacu? Do miasta, by założył jakąś firmę? Wysłał go do rodziny. Bóg przyszedł na świat w rodzinie. A mógł tak zrobić dlatego, że ta rodzina miała serce otwarte na miłość, miała otwarte drzwi. Pomyślmy o młodziutkiej Maryi. Nie mogła w to uwierzyć: «Jakże się to stanie?». A kiedy Jej to wyjaśniono, posłuchała. Pomyślmy o Józefie, pełnym nadziei na stworzenie ogniska domowego. Spotkała go rzecz zaskakująca, której nie rozumiał. Ale akceptuje, jest posłuszny. I w tym posłuszeństwie miłości jest kobieta, Maryja, i mężczyzna, Józef, jest rodzina, do której przybywa Bóg. Bóg zawsze puka do bram serca. Lubi to robić!” – powiedział Papież.
Papież przypomniał, że trwające wydarzenie to wielkie święto rodzin. Każda z nich otrzymała specjalną „Kartę Bożego Obywatelstwa”. Dostała ją od Boga, by wzrastała w niej prawda, miłość i piękno.
„Niektórzy z was mogą mi powiedzieć: «Ojcze, łatwo ci się mówi, bo jesteś kawalerem». W rodzinie są trudności. W rodzinach kłócimy się. W rodzinach czasem latają w powietrzu talerze. W rodzinach dzieci doprowadzają do bólu głowy. Nie wspomnę nawet o teściowych. Ale w rodzinach zawsze, zawsze jest krzyż. Zawsze! Bo miłość Boga, Syn Boży otworzył nam również tę drogę. Ale także w rodzinach po krzyżu jest zmartwychwstanie, ponieważ Syn Boży otworzył nam tę drogę. Dlatego też rodzina jest – proszę wybaczyć mi to sformułowanie – fabryką nadziei, nadziei życia i zmartwychwstania, bo Bóg był tym, który otwarł tę drogę. W rodzinie są trudności, ale te trudności pokonuje się miłością. Nienawiść nie pokona żadnej trudności! Serca podzielone żadnej trudności nie pokonają. Tylko miłość jest zdolna pokonać trudności. Miłość jest świętem, miłość jest radością, miłość jest pójściem zawsze do przodu!” – powiedział Franciszek.
Na końcu Ojciec Święty chciał jeszcze zaznaczyć dwa ważne dla rodziny punkty. Prosił, by mieć je szczególnie na uwadze. Wskazał na troskę o dzieci i o osoby starsze.
„Dzieci i młodzież są przyszłością, są siłą, która je prowadzi naprzód. Są tymi, w których pokładamy nadzieję. Dziadkowie są pamięcią rodziny. Są tymi, którzy nam dali wiarę, przekazali nam wiarę. Dbanie o dziadków i opieka nad dziećmi jest znakiem miłości. Nie wiem, czy największej, ale – powiedziałbym - najbardziej obiecującej dla rodziny, ponieważ obiecuje przyszłość. Naród, który nie umie dbać o dzieci, oraz naród, który nie dba o dziadków, to naród bez przyszłości, ponieważ nie ma siły i nie ma pamięci, które by go prowadziły naprzód. I dobrze, rodzina jest piękna, ale kosztuje, sprawia problemy. W rodzinie czasami jest wrogość. Mąż bije się z żoną albo źle na siebie patrzą, a podobnie dzieci z ojcem. Dlatego proponuję radę: nigdy nie kończcie dnia bez przywrócenia pokoju w rodzinie. W rodzinie nie można kończyć dnia wojną” – powiedział Papież.
Warto zauważyć, że poszczególne świadectwa i modlitwy były przeplatane występami znanych artystów czy celebrytów, dla których wiara jest ważnym elementem życia. Śpiewali między innymi Aretha Franklin i Andrea Bocelli. Fragment Ewangelii odczytał Herb Lusk, była gwiazda futbolu amerykańskiego, a Gianna Emanuella Molla przeczytała narzeczeński list swej matki św. Gianny.
Na zakończenie spotkania abp Chaput zaprezentował trwałą pamiątkę po Światowym Spotkaniu Rodzin. Będzie nim mural, który znajdzie się na ścianie jednej ze szkół katolickich w Filadelfii.
Żegnając się z rodzinami Papież podkreślił, że następnego dnia chce je widzieć w tym samym miejscu na Eucharystii.