Wspomnienia
POGODA DUCHA, KTÓRA PRZYCIĄGA cz. 1
Zaraz po wyborze Ojciec Święty ukazał się na balkonie Bazyliki św. Piotra i od razu podbił serca Rzymian, gdyż nie tylko pobłogosławił zebranych, ale także wygłosił krótkie improwizowane przemówienie w języku włoskim, nawiązując ze zgromadzonymi niewidzialną nić porozumienia. „Nie wiem, czy będę umiał się wypowiedzieć w Waszym, w... naszym języku włoskim. Gdybym się pomylił, poprawcie mnie". Te słowa wszyscy przyjęli z entuzjazmem. Tak zaczął się pontyfikat Papieża, który od początku zdobył sobie ogromną sympatię, miłość ludzi, na co w wielkim stopniu wpłynęła jego wrodzona pogoda ducha, otwartość, umiejętność nawiązywania kontaktu i poczucie humoru.
Papież kocha dzieci
Papież od początku swego pontyfikatu otworzył Watykan, wprowadzając zwyczaj zapraszania swoich gości na Msze do prywatnej kaplicy, a później na śniadanie. Zaproszeni mogli się dobrze czuć, gdyż gospodarz uśmiechem i żartem potrafił sprawić, że atmosfera spotkań była rodzinna i serdeczna. Wiele razy zdarzało się, że Jan Paweł II żartobliwym słowem rozbrajał gości i rozładowywał sytuację. Lilianna i Bogusław Sonikowie spędzali kiedyś wakacje w Castel Gandolfo. Po porannej Mszy odprawianej przez Papieża, ich czteroletni syn zapytał go: - Zaprosisz nas na śniadanie? Papież przytaknął. Ale rodzice uznali, że syn wymusił zaproszenie i cała rodzina zamiast iść z Ojcem Świętym na śniadanie poszła do hotelu. Po kilku dniach nadeszło oficjalne zaproszenie na obiad. Kiedy usiedli przy stole, Jan Paweł II zwrócił się do chłopca: - Czemu wtedy nie przyszedłeś do mnie na śniadanie? - Bo mama nie pozwoliła - odparł szczerze chłopiec. - No, no, Papieżowi się nie odmawia - zażartował Ojciec Święty. W czasie obiadu chłopiec zaczął rozrabiać: podszedł z tyłu do krzesła, na którym siedział Papież, chwycił je za poręcz i zaczął się na nie wspinać. Mama zamierzała uspokoić synka i wtedy usłyszała: - Zostawić, zostawić. Tu cały rok jest tak smutno. Wyrozumiałość? Cierpliwość? A może jedno i drugie. Do zabawnej sytuacji doszło podczas ceremonii powitania Ojca Świętego przez Jimmygo Cartera na schodach Białego Domu. Znalazła się tam również pięcioletnia wnuczka prezydenta. Z ogromnym przejęciem w kółko powtarzała: Jego Świątobliwość...!". Jan Paweł II zorientował się, że dziecko nie wie, co dalej powiedzieć i wybawił je z kłopotu, biorąc w ramiona i mówiąc: „Nic nie szkodzi, mów mi wujaszku". l to chyba było dla dziecka bardziej zrozumiałe niż oficjalny tytuł. Zdarzały się zabawne rozmowy Papieża z dziećmi, jak choćby ten w czasie pielgrzymki do Niemiec. Jana Pawła II witały próżne osobistości, ale także przedstawiciele dzieci i młodzieży. Wtedy wdał się z dziećmi w taki dialog: - Cieszycie się, że Papież przyjechał? - Taaaak - brzmiała jednogłośna odpowiedź. - Bo macie dzień wolny od nauki w szkole? - pytał dalej Papież. - Taaakl - odpowiedziały niepewnie dzieci. - Cieszyłybyście się, gdyby Papież znowu przyjechał? - Taaak! - zawołały uradowane. - Czy dlatego, że byłoby znowu wolne w szkole? - Taaak! - odpowiedziały dzieci.
Fragmenty
Źródło: