Wspomnienia
POGODA DUCHA, KTÓRA PRZYCIĄGA cz. 6
Zaraz po wyborze Ojciec Święty ukazał się na balkonie Bazyliki św. Piotra i od razu podbił serca Rzymian, gdyż nie tylko pobłogosławił zebranych, ale także wygłosił krótkie improwizowane przemówienie w języku włoskim, nawiązując ze zgromadzonymi niewidzialną nić porozumienia. „Nie wiem, czy będę umiał się wypowiedzieć w Waszym, w... naszym języku włoskim. Gdybym się pomylił, poprawcie mnie". Te słowa wszyscy przyjęli z entuzjazmem. Tak zaczął się pontyfikat Papieża, który od początku zdobył sobie ogromną sympatię, miłość ludzi, na co w wielkim stopniu wpłynęła jego wrodzona pogoda ducha, otwartość, umiejętność nawiązywania kontaktu i poczucie humoru.
Bezpośredni sposób bycia
Papież znany jest ze swej bezpośredniości. Kiedy jego przyjaciel kardynał Deskur przebywał na leczeniu w Szwajcarii, Jan Paweł II postanowił osobiście zadzwonić do szpitala. Gdy się połączył, poprosił o połączenie z pokojem biskupa Deskura. Wtedy ktoś po drugiej stronie spytał: „Kto mówi?". - Papież - padła krótka odpowiedź. Wtedy usłyszał: - Z pana jest taki Ojciec Święty Jak ze mnie chińska cesarzowa- Czasami jednym słowem Papież potrafił wprowadzić serdeczną atmosferę podczas prywatnych audiencji. Tak było w 1979 roku, gdy maturzyści z rocznika 1938 wadowickiego gimnazjum byli na prywatnej audiencji w Watykanie. Czekając na Jana Pawła II, byli bardzo onieśmieleni. Gdy pojawił się Papież, natychmiast rozładował atmosferę, mówiąc z uśmiechem: „No cóż, Karol jest znowu między wami". To wystarczyło, aby zniknęły dystans i niepokój.
Fragmenty
Źródło: