Imieniny: Dionizego, Szczepana

Wydarzenia:

Wywiady

 fot. Biuro Prasowe KEP

Z bp. Kazimierzem Gurdą, ordynariuszem diecezji siedleckiej, przewodniczącym komisji ds. instytutów życia konsekrowanego i stowarzyszeń życia apostolskiego z ramienia KEP rozmawia Agnieszka Wawryniuk.

 

Księże Biskupie, jak minął Rok Życia Konsekrowanego w Polsce i w naszej diecezji?

Patrząc na ten rok, winniśmy Panu Bogu podziękować za wszystko, co dokonało się w owym czasie. Przygotowano bardzo dużo inicjatyw, które miały wymiar ogólnopolski. Zorganizowano m.in. sympozja i konferencje naukowe, na których podejmowano tematy związane z życiem konsekrowanym. Wszystko po to, by pogłębić pod względem teologicznym znaczenie konsekracji i oddania się Panu Bogu oraz Kościołowi. Osoby konsekrowane brały udział w specjalnych pielgrzymkach i spotkaniach przygotowywanych w parafiach, przez co były jeszcze bardziej widoczne dla ogółu wierzących. Temat życia konsekrowanego był obecny także w katolickiej prasie i w rozgłośniach radiowych. W naszej diecezji zorganizowaliśmy m.in. pielgrzymkę do Kodnia, w której wzięły udział zarówno osoby życia konsekrowanego, jak i ich najbliżsi. Zaprosiliśmy rodziców, by podziękować im za synów i córki, którzy wybrali drogę życia konsekrowanego. Podziękować, że nie bronili im wejścia na taką drogę. Poszczególne wspólnoty zakonne prezentowały się także w naszym „Echu Katolickim” i na falach „Katolickiego Radia Podlasie”, opowiadając o tym, w jaki sposób realizują swoje charyzmaty i misje.

 

Czy Rok Życia Konsekrowanego może wpłynąć na wzrost liczby powołań? Ten czas był dla zgromadzeń świetną okazją do pokazania się i dotarcia do różnych ludzi…

Wszyscy bardzo byśmy chcieli, aby liczba powołań wzrosła. Pragną tego nie tylko zgromadzenia zakonne, ale także parafie, Kościół diecezjalny, Kościół w Polsce i na świecie. Pan Bóg ciągle wzywa nowe osoby do swojej służby, ale problem nie dotyczy samych powołanych, by zdecydowali się pójść za Chrystusem i realizowali powołanie w konkretnej formie życia konsekrowanego. Problem dotyczy rodziców, którzy nie chcą się zgodzić na to, by ich syn czy córka szli do zakonu albo seminarium. Do takich sytuacji dochodzi coraz częściej. Zazwyczaj są to ludzie wierzący, chodzący do kościoła. Bywa nie raz, że jeśli córka postawi na swoim i pójdzie do zgromadzenia, oni przestają przychodzić do kościoła, gniewają się na Pana Boga, na swoje dziecko i nie chcą z nim rozmawiać. To są naprawdę trudne sytuacje. Prośmy więc Pana Boga, by dał mądrość rodzicom, aby stali po stronie swoich dzieci, kiedy te decydują o tym, kim chcą być i co robić. Aby zrozumieli, że ich synowie i córki tylko wtedy będą szczęśliwi, gdy pójdą drogą swego powołania. Oczywiście, te powołania są różne: do życia rodzinnego, kapłaństwa i życia konsekrowanego. Trzeba je tylko dobrze odczytywać, a potem realizować. Do tej pory sprzeciw ze strony rodziców nigdy nie był tak mocy jak teraz. To jest nowa sytuacja.

 

Być może wynika stąd, że nie rozumiemy, czym jest konsekracja i życie w pełni oddane Bogu? Na osoby konsekrowane patrzymy tylko przez pryzmat habitu i wyrzeczeń…

Rzeczywiście, dla wielu ludzi życie konsekrowane jest swego rodzaju skazaniem syna lub córki na życie w wielkim odosobnieniu, wielkiej pokucie i trudzie. Rodzice nie chcą się na to godzić. Ale przecież nigdy nie ma tak, by zawsze wszystko było idealne i łatwe. Życie małżeńskie i rodzinne też jest wymagające i nie brakuje w nim problemów. Trzeba patrzeć realnie - każde powołanie zawiera w sobie trud. Może na tym polega nasze oddanie i ofiarowanie? Rodzice poprzez ojcostwo i macierzyństwo realizują zadania, które z jednej strony są trudne i męczące (szczególnie, jeśli patrzymy na to z boku), ale jeśli wykonują je z miłością, czują radość i spełnienie. Tak samo jest z życiem konsekrowanym. Wielu wydaje się ono ciężkie i trudne, ale jeśli osoba konsekrowana realizuje swój charyzmat z miłością, radością i oddaniem, wtedy jest szczęśliwa z tego, co robi i jak żyje. Ci, którzy wybierają życie zakonne, czynią to z miłości, a ona jest przecież podstawą w naszym życiu. Jeśli ktoś robi coś z miłością, na pewno jest szczęśliwy. Jeśli ktoś uważa inaczej, jest w błędzie. Pójście do zakonu zawsze musi mieć motyw podstawowy, czyli miłość do Chrystusa i do Kościoła. 

 

Jaki wkład w życie naszej diecezji mają zakony i instytuty świeckie?

Jestem wdzięczy za wszystkie, które są obecne w naszej diecezji: zgromadzenia męskie i żeńskie, instytuty świeckie, dziewice konsekrowane i s. Hiobę, pustelnicę. Naprawdę jest za co dziękować. Wszyscy realizują swoje charyzmaty, spełniają swoją misję w Kościele. Tę misję zawsze określa założyciel zgromadzenia. Ona nadaje charakter danej wspólnoty. Dziękuję Bogu za posługę pośród dzieci, młodzieży i starszych, za prowadzenie dzieł charytatywnych, za prowadzenie do Pana Boga i do Kościoła, umacnianie w wierze oraz dawanie świadectwa swojej miłości do Chrystusa wobec świata. Mam nadzieję, że powołań z naszej diecezji będzie jeszcze więcej. Osoby konsekrowane pochodzące z diecezji siedleckiej posługują w zgromadzeniach rozsianych po całej Polsce. Oby tak pozostało!

 

Bóg zapłać za rozmowę!

Źródło:
;