Wielki Post 2018
Sumienie to głos Boga w nas
Podczas rekolekcji dla młodzieży w Zakopanem, odbywających się pod hasłem „Miłość w Zakopanem", arcybiskup Marek Jędraszewski odpowiadał na pytania młodych ludzi.
Uczniowie szkół średnich pytali metropolitę jak czuje się na krakowskiej ziemi i jak wygląda jego dzień. W odpowiedzi arcybiskup zdradził, że od przeszło 20 lat przyjeżdża w Tatry na urlop, zna i kocha góry oraz folklor i tradycje góralskie.
- To zupełnie inny świat, który wy wyrastający z tej części polskiej ziemi reprezentujecie, chociażby poprzez swoją muzykę, poprzez swoje piękne stroje, swoje przywiązanie do tradycji, do Kościoła. To są ogromne wartości, z których przede wszystkim powinniście być zawsze dumni. Mówię to z głębokim przekonaniem, jednocześnie prośbą. Żebyście byli z tego dumni. Żebyście to zachowywali, kultywowali i przekazywali dalej. I dzielili się tym skarbem nawzajem, bo to jest skarb, który przyciąga wielu ludzi z innych stron Polski, by móc doświadczyć tego, co jest dla was być może oczywistością - mówił arcybiskup.
Opowiadając o swoim dniu, metropolita wskazał na pewien schemat, który realizuje jeśli nie ma wyjazdów i uroczystości: wczesna pobudka, poranna modlitwa i Msza św. w kaplicy arcybiskupów, potem audiencje i spotkania, obiad, a popołudniu czytanie korespondencji, czas na przygotowywanie homilii, lekturę. Arcybiskup dodał także, że zdarza się, że ma chwilę, aby obejrzeć w telewizji rozgrywki sportowe, m.in. piłkę nożną, którą bardzo lubi.
Następnie młodzi pytali arcybiskupa o kwestię spowiedzi - dlaczego trzeba się spowiadać u innego człowieka? Metropolita zaznaczył, że to jest ważne pytanie i dotyka niełatwego momentu w życiu osoby wierzącej.
- To nie jest łatwe umieć najpierw wobec Boga w głębi sumienia uznać, że to ja zgrzeszyłem, nie kto inny ale ja, (...) żeby dalej umieć żałować, a nie tylko powiedzieć, że to było złe lub popełniłem błąd - mówił arcybiskup. W tym miejscu także wyjaśnił, że grzech nie jest błędem i nie można go tak nazywać, ale jest głęboką krzywdą zadawaną Bogu, ludziom i sobie samemu.
- To jest paradoks, że kiedy człowiek popełnia grzech naraz znajduje się w sytuacji ogromnej samotności. Ten grzech, wspomnienie zawstydzenia go onieśmiela, może prześladuje, to jest to co nazywamy wyrzutami sumienia. I czujemy, że to zbyt mało, żeby powiedzieć Panie Boże stało się, wybacz, będzie lepiej. Nie mówiąc już o tym, że grzech jest pewną krzywdą także wobec wspólnoty Kościoła, bo każdy grzech rani cały Kościół. I dlatego właśnie (...) to jest sprawa między człowiekiem a Bogiem, ale we wspólnocie Kościoła.
Kolejne pytanie dotyczyło pośmiertnego losu człowieka niewierzącego, ale czyniącego dobro. Metropolita odpowiedź rozpoczął od rozgraniczenia na człowieka, który nigdy o Chrystusie nie słyszał i stąd jego niewiara, a takiego, który świadomie odrzucił Kościół.
- Jeśli o Panu Bogu nie słyszał, w ogóle o Nim nie wiedział, ale uważał (...), że trzeba iść w swoim życiu za głosem własnego sumienia (...) to szedł za głosem Pana Boga, bo sumienie jest głosem Boga w nas samych i jeśli nawet nie wiedział, że to jest Pan Bóg mówiący w jego głębi jak żyć to jednak za tym głosem szedł, to czy taki człowiek może być potępiony? Nie. Jestem głęboko przekonany, że taki człowiek jest w jakiejś mierze człowiekiem wierzącym choć nie wie, że wierzy, ale jest posłuszny Bogu.
W tym miejscu metropolita wspomniał także przykład niedługo błogosławionej Hanny Chrzanowskiej, która mimo że pochodziła z domu gdzie wiara nie była praktykowana, poprzez zaangażowanie w pomoc potrzebującym doszła do Pana Boga.
Ostatnie pytanie dotyczyło Pana Boga, Jego wszechmocy i miłosierdzia.
- Jeśli mamy możliwość powstrzymać kogoś od grzechu i zła i zaniechamy tego, jest to grzech, a skoro Bóg jest wszechmocny to zawsze ma możliwość zareagowania. Jeśli więc Bóg jest wszechmocny a nie reaguje, to czyniłoby Go to złym. Jak rozwiązać ten dylemat?
- Trzeba starać się wejść w całą prawdę o Panu Boga i unikać pewnej pokusy (...), że Pana Boga będziemy sobie wyobrażali na nasz obraz i nasze podobieństwo - mówił najpierw arcybiskup. Zapytał zarazem, kto stwierdził, że Pan Bóg nie reaguje?
- Jeśli stoimy przed koniecznością wyboru pewnych rzeczy, sumienie mówi to jest złe, nie czyń tego, to przecież jest to głos Boży (...) to nam mówi Pan Bóg. Oczywiście jesteśmy jako ludzie wyposażeni w najcudowniejszy dar jakim jest wolność.
Metropolita dodał, że w swej wolości możemy to zło wybrać, ponosząc wszystkie jego konsekwencje a Pan Bóg to uszanuje, ale i tak nie zostawi nas z tym zupełnie samych. I po to jest spowiedź.
- Jest ciągle możliwość powrotu, bo wiemy, (...) że dobry Ojciec czeka na powrót marnotrawnego dziecka. Czeka. I co więcej jeszcze pierwszy wybiegnie mu na spotkanie i okaże radość z tego, że wraca. Proszę pokazać, gdzie tu jest daleki obojętny Pan Bóg? - pytał młodych arcybiskup.