Imieniny: Anastazji, Eugenii

Wydarzenia:

Patriotyzm

Trzej wspaniali kapelani powstania warszawskiego

 fot. http://www.sppw1944.org/

72 lata temu, kto żyw stawał do dramatycznej walki w obronie Warszawy. Nieludzkim wysiłkiem usiłowano przeciwstawić się niemieckiemu okupantowi i coraz silniejszym wpływom ZSRR. W tym nierównym boju otuchy i siły powstańcom dodawała wiara. Wielką rolę w powstaniu warszawskim odegrali kapelani.

W czasie powstania warszawskiego kilkunastu kapelanów wspierało duchowo i fizycznie mieszkańców stolicy.  Część z nich walczyła jeszcze w wojnie bolszewickiej, wielu od dawna angażowało się w walkę z hitlerowcami, ale nie brakowało i takich, którzy kapelanami powstańców stali się trochę z przypadku. Wszyscy starali się jak mogli, by podtrzymywać żar wiary, dodawać sił walczącym i rozwiązywać moralne dylematy. W kazaniach zachęcali do odpierania ataków i przypominali, że życie nie kończy się z momentem odejścia z ogarniętego wojną łez padołu.  Starali się każdemu z poległych zapewnić godny, katolicki pogrzeb. Udzielali pospiesznych, skromnych ślubów młodych powstańców, chrzcili urodzone na gruzach stolicy dzieci. Wreszcie sami często ginęli od kul, bomb, czy odłamków. Jeden z najwybitniejszych znawców II wojny światowej, brytyjski historyk Norman Davies w swojej monografii "Powstanie 44" stwierdza jasno, że nie sposób zrozumieć bohaterskiej postawy powstańców bez czynnika duchowego. Według Davisa obecność księży „humanizowała walkę” i pomagała przyjmować śmierć.

Wspominając najbardziej zasłużonych dla powstania kapelanów, historycy najczęściej wymieniają trzy postaci: księdza Józefa Stanka, ojca Michała Czartoryskiego oraz księdza profesora Jana Salamucha.

 

Józef Stanek - pallotyn od "Kryski"

Ksiądz Józef do okupowanej Warszawy został rzucony przez wojenną zawieruchę. W 1941 roku w stolicy otrzymał święcenia kapłańskie z rąk arcybiskupa Stanisława Galla. Do pallotyńskiego nowicjatu wstępował w 1935 roku, po maturze zdanej w wadowickim Collegium Marianum, w oddalonych o ponad 300 kilometrów od  Warszawy Sucharach nad Notecią. W 1937 ten urodzony w Łapszach Niżnych kapłan, rozpoczął studia w Ołtarzewie. Spokojny tok studiów teologicznych przerwał wybuch II wojny światowej. Wkrótce po wkroczeniu Niemców na terytorium Polski, seminarium zostało ewakuowane na wschód.  Niestety, na uciekających duchownych czekali już Rosjanie. Zarówno wykładowcy, jak i studenci trafili do sowieckiej niewoli.

Ksiądz prymicjant Józef Stanek w rodzinnej parafii w  Łapszach Niżnych

Ksiądz prymicjant Józef Stanek w rodzinnej parafii w  Łapszach Niżnych

Józefowi Stankowi udało się zbiec radzieckim żołnierzom. Młody kleryk wrócił z powrotem do Ołtarzewa.  Chcąc się, jednak dalej kształcić, musiał wyjechać do Warszawy. Po otrzymaniu święceń kapłańskich, ksiądz Stanek dalej chciał się uczyć. Został studentem, organizowanego w ramach tajnych kompletów, Wydziału Socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. Jednocześnie mocno zbliżył się do konspiracji – został kapelanem AK i obrał pseudonim „Rudy”. W dniu wybuchu powstania pracował jako kapelan i pielęgniarz w jednym ze stołecznych szpitali. Szybko jednak pod swoją duchową opiekę wziął utworzony 8 sierpnia 1944 roku Batalion „Kryska”.  To wraz z jego członkami działał na  odcinku wschodnim "Podobwodu Śródmieście Południowe" (Czerniaków).  Ksiądz Stanek, poza odprawianiem mszy, spowiedziami, czy udzielaniem innych sakramentów, w sposób szczególny posługiwał rannym.  Z narażeniem życia biegł na najdalej wysunięte przyczółki „swojego” batalionu, by na własnych rękach wynosić rannych żołnierzy. Bardzo często angażował się w akcję odkopywania zagrzebanych pod gruzami warszawiaków.

Kiedy we wrześniu 1944, Czerniaków padał, ksiądz Stanek otrzymał propozycję uratowania się i przepłynięcia pontonem na drugi brzeg Wisły. Kapelan, jednak, nie zostawił swoich żołnierzy. Był z nimi do momentu pacyfikacji tego regionu Warszawy.  23 września 1944 roku ten młody, zaledwie 28 letni, kapłan został schwytany, wraz z grupą powstańców, przez esesmanów.  Usiłował pertraktować z hitlerowcami, by wypuścili jak najwięcej żołnierzy. Jego  prośby tylko rozwścieczyły Niemców. Został bestialsko pobity, a następnie przepędzony pod szubienicę. Spod szubienicy błogosławił przechodzących żołnierzy i ludność cywilną. Członkowie SS właśnie tędy pędzili ich do niewoli i obozów zagłady, aby im pokazać - jak mówili - "głównego bandytę powstania". Wedle jednych źródeł ksiądz Stanek został powieszony na owej szubienicy. Wedle innych – Niemcy powiesili go na jego własnej stule na zapleczu jednego z magazynów.

Jeszcze w 1945 roku zwłoki bohaterskiego kapelana zostały ekshumowane i złożone w zbiorowej mogile przy ul. Solec w Warszawie. Następnie, w 1946 roku przeniesiono je na Cmentarz Powązkowski, a w 1987 roku złożono w kwaterze zgrupowania AK „Kryska” znajdującej się na tym cmentarzu. Papież Jan Paweł II wyniósł księdza Stanka do godności błogosławionego w 1999 roku. Beatyfikowany został w gronie 108 męczenników II wojny światowej. W 2004 r. błogosławionego pallotyna ustanowiono patronem kaplicy w Muzeum Powstania Warszawskiego.

 

Książęcy męczennik

W gronie 108 męczenników II wojny światowej znajduje się także drugi, bardzo zasłużony kapelan powstania – ojciec Michał Czartoryski. Właściwie nazywał się Jan Franciszek i pochodził z książęcego rodu. Swój patriotyzm książę Czartoryski pokazał już w 1920 roku. Wówczas, jako student Politechniki Lwowskiej, brał udział w obronie Lwowa. Za swoją bohaterską, bojową postawę został odznaczony Krzyżem Walecznych. W 1927 roku wstąpił do zgromadzenia dominikanów w Krakowie.  Cztery lata później, w Jarosławiu, przyjął święcenia kapłańskie.

Książę Jan Franciszek Czartoryski vel ojciec Michał

Książę Jan Franciszek Czartoryski vel ojciec Michał

Ze względu na jego wykształcenie (był architektem) został oddelegowany przez zakon do Warszawy, by tam współprojektować nowy klasztor dominikański na Służewcu.  1 sierpnia 1944 roku, tuż przed godziną „W” wybrał się do okulisty na Powiślu. Tam u lekarza zastał go wybuch powstania. Postanowił przyłączyć się do walczących warszawiaków. Został kapelanem III  Zgrupowania „Konrad” AK.  Ratował powstańców nie tylko duchowo, ale i fizycznie. Większość czasu spędzał w lazarecie zorganizowanym w piwnicach firmy "Alfa-Laval" u zbiegu ulic Tamki i Smulikowskiego. Był tam kapelanem i pielęgniarzem w jednym. Na terenie walk zorganizował także kaplicę, w której odprawiał msze.   6 września 1944, po upadku Powiśla, nie wycofał się z powstańczymi oddziałami. Podobnie, jak ksiądz Stanek, otrzymał propozycję ucieczki (miał przebrać się za sanitariusza), i dokładnie tak jak Stanek nie zgodził się na taką opcję. Pozostał do końca, jako jedyny z personelu szpitalnego, z grupą ciężko rannych powstańców i cywilów w piwnicach firmy Alfa-Laval. O. Michał Czartoryski uważał, że pozostawionych chorych nie może opuścić i tylko przy nich jest jego miejsce. Pół godziny po ewakuacji obsługi powstańczego szpitala Niemcy rozstrzelali w piwnicach lazaretu pozostałych tam ciężko rannych powstańców i ojca Michała. Wywleczone z piwnicy ciała oblano benzyną i spalono na pobliskiej barykadzie. Rok później zachowane resztki ciał przeniesiono do zbiorowej, powstańczej mogiły. Zwłok o. Michała Czartoryskiego jednak nie zidentyfikowano.

 

Ksiądz od nauki i bohaterskiej walki

Ksiądz profesor Jan Salamucha, podobnie jak ojciec Czartoryski, brał udział w wojnie bolszewickiej. Pełnił funkcję sanitariusza w rodzimej Warszawie. Po odparciu sowieckiej agresji wstąpił do seminarium, a pięć lat później był już kapłanem. Już jako ksiądz studiował teologię na Uniwersytecie Warszawskim oraz logikę matematyczną (zwaną wówczas logistyką). Zdolny, młody ksiądz szybko wspinał się po naukowej drabinie. W 1927 roku obronił tytuł doktora pisząc pracę o zadaniach modalnych u Arystotelesa. Ambitny doktor na dalszą naukę wyjechał do Rzymu. 17 listopada 1937 roku otrzymał habilitację na Uniwersytecie Jagiellońskim, a od roku 1938 jako profesor objął tam katedrę filozofii chrześcijańskiej. Wśród studentów księdza Samaluchy znalazł się także przyszły papież i święty – Karol Wojtyła.

Ksiądz profesor Jan Salamucha

Ksiądz profesor Jan Salamucha

W listopadzie 1939 roku, w ramach akcji „Sonderaktion Krakau”, został, wraz z innymi nauczycielami akademickimi, aresztowany przez hitlerowców. Chcąc niszczyć polską inteligencję, Niemcy wywieźli pracowników naukowych do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen. Ksiądz profesor Salamucha trafił stamtąd do Dachau. Dzięki usilnym zabiegom dyplomatycznym Watykanu, początkiem 1941 roku został zwolniony z obozu i udało mu się dotrzeć do Warszawy. Po dotarciu do stolicy został wikariuszem parafii św. Jakuba. Pracując z wiernymi, równocześnie pracował jako wykładowca w konspiracyjnie działających: seminarium duchownym, Uniwersytecie Ziem Zachodnich, a także w seminarium filozoficznym prof. Władysława Tatarkiewicza. Zajmując się działalnością naukowo– dydaktyczną nie zapominał o walce o wolność. W konspiracji pełnił obowiązki kapelana NSZ. Z całego serca starał się doprowadzić do porozumienia między NSZ a Armią Krajową. W czasie powstania warszawskiego oficjalnie pełnił funkcję kapelana oddziałów Obwodu Ochota. Zginął 11 sierpnia 1944 roku na Ochocie rozstrzelany przez żołnierzy z oddziałów Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej. Pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Walecznych. Spoczywa w zbiorowej mogile księży emerytów na warszawskich Powązkach.

Wszyscy księża kapelani pełnili swoją posługę  aż do upadku powstania. W piekle wojny, wśród bestialskich mordów przypominali, że człowieczeństwo zobowiązuje. Na miarę swoich sił i możliwości starali się prowadzić „normalne” duszpasterstwa dla cywilów. Księża parafii św. Wojciecha na Woli, gdzie w sierpniu Niemcy spędzali mieszkańców z całej dzielnicy, całymi dniami spowiadali i udzielali wiernym Komunii Świętej. 

Źródło:
;