Imieniny: Dionizego, Szczepana

Wydarzenia:

Felietony

szkoła fot. www.sxc.hu

Nie jest dzisiaj łatwo wychowywać do uczciwości. Wszak spora grupa ludzi specjalizuje się w tym, jak oszukać system, obejść zabezpieczenie, nie dać się złapać.

 

W szkole średniej piszemy sprawdzian z przedmiotu technicznego. Nauczyciel podaje pytania i zaczynamy zmagania. Każdy walczy, trudzi się, a belfer spokojnie chodzi po klasie. Odwraca się tyłem do wszystkich i ogląda gabloty z pracami dyplomowymi absolwentów. Zna je przecież na pamięć, ale jakby na nowo przygląda się im z zapałem i analizuje. Chwilę jego nieuwagi wykorzystuje kilku uczniów. Szybko otwierają zeszyty, książki, ściągi i spisują naprędce. Nagle nauczyciel odwraca się i wskazuje dokładnie tych, którzy ściągali. Zabiera im kartki i wpisuje oceny niedostateczne. Są zaskoczeni i przerażeni. – Jak to? Dlaczego? Skąd wiedział? Po chwili jednak dochodzi do nich, że w szklanej gablocie wszystko się odbijało. Widać było dokładnie, co robi każdy uczeń. Doświadczony inżynier dał nam wszystkim prostą nauczkę: nie opłaca się oszukiwać. To, że nikt nie reaguje, nie widzi albo nie wie, nie oznacza, że można przekraczać pewne granice.

Nie jest dzisiaj łatwo wychowywać do uczciwości. Wszak spora grupa ludzi specjalizuje się w tym, jak oszukać system, obejść zabezpieczenie, nie dać się złapać. Bycie sprytnym i zaradnym niestety często wiąże się z byciem nieuczciwym. Zdaniem wielu w wychowaniu chodzi o to, by nauczyć dzieci radzić sobie w życiu. Żeby umiały się przystosować, zakombinować. A środki, które do tego prowadzą, to już inna działka. Każdy przecież musi wyjść na swoje.  – Wykończyć frajera, to pierwsze prawo biznesu – mówi bohater polskiej komedii. A przecież chcemy żyć w uczciwym kraju, w którym nikt nas nie okrada, a obywateli traktuje się poważnie. Lubiłem zadawać młodzieży pytanie o to, czy chcą mieć uczciwych polityków, lekarzy, prawników, księży, nauczycieli, bankierów, projektantów, wykonawców? Odpowiedź była przewidywalna: oczywiście, że tak! Jakże inaczej? Wtedy dawałem prostą radę: to sami bądźcie uczciwi. I pytałem dalej: jak chcecie, żeby ten sielankowy świat sprawiedliwości zaistniał, skoro zdecydowana większość ludzi już w szkole uczy się oszustwa? Oszustwa małego wprawdzie, ale akceptowanego, na które było, jest i pewnie będzie ciche przyzwolenie. Nie szkodzi, że to błahostka, że za to się nie idzie do więzienia i nikt za bardzo nie cierpi. Choć zawsze przykry jest widok osoby uczciwej, której smutno, bo wypadła gorzej z tego powodu, że nie ściągała. A przecież te właśnie drobne zasady kształtują sumienie, a ich łamanie to sumienie okaleczają. Skoro mogę być nieuczciwy w szkole na sprawdzianie, to później o wiele łatwiej oszukam na studiach i w pracy. Dopóki nikt nie złapie, to można…

Próbowałem uczyć uczciwości na lekcjach religii. Oto jeden ze sposobów. Robiłem sprawdzian, podczas którego otwierałem drzwi i wychodziłem na korytarz. Kto chciał, mógł tę chwilę nieuczciwie wykorzystać. Po kilku minutach wracałem do klasy. Na koniec nie zbierałem kartek. Prosiłem, by uczniowie sami sprawdzili sobie prace i sami wpisali dwie oceny. Pierwszą za treść według ustalonej punktacji, a drugą za uczciwość. Ich waga będzie taka sama. – Jak to? Dlaczego? To, co ja sobie wpiszę? I musieli się chwilę zastanowić. Okazało się, że ta druga ocena częściej była niższa. Niektórzy wpisali sobie jedynki i, o dziwo, nie mieli o to pretensji. Nie wiem, czy wszyscy byli do końca uczciwi, ale wiem, że spora część tak. Po zebraniu prac zawsze był moment na krótką pogadankę na ten temat. Nie chodzi o to, żeby kogoś na nieuczciwości złapać i ukarać, ale aby go nauczyć, przekonać i zachęcić do tego, by był uczciwy. Tym różni się system represyjny od prewencyjnego. Wychowawca stosujący ten drugi nie jest naiwny, ale cierpliwy, wymagający, prowokujący do samodzielnego myślenia i wartościowania. Bo uczciwość powinna być owocem decyzji i wyboru, a nie strachem przed karą i konsekwencjami.

Oceń treść:
;