Nauczanie
Zakończenie światowego spotkania w Filadelfii, rodziny nie zawiodły
I tym razem rodziny nie zawiodły, z wielkim sercem odpowiedziały na zaproszenie Papieża. Ponad milion osób uczestniczyło w Filadelfii w zakończeniu Światowego Spotkania Rodzin. Papież zachęcił ich do otwarcia na działanie Ducha Świętego. Podkreślił znaczenie małych gestów miłości. Zaprosił też rodziny na ich kolejne światowe spotkanie do Dublina.
Jeszcze kilka dni temu filadelfijskie media wyrażały poważne obawy, czy pielgrzymi rzeczywiście przybędą na spotkanie z Papieżem, czy oby te kosztowne i zakrojone na szeroką skalę przygotowania na przyjęcie kilkuset tysięcy, a może i miliona wiernych nie były przesadne. Na pierwsze spotkanie z Papieżem przybyło ponad milion osób, w niedzielę było ich jeszcze więcej. Przede wszystkim Amerykanie. Na bulwarze Beniamina Franklina byli też jednak Polacy.
„Wszystko to jeden wielki festiwal rodzin. Wspólnota, modlitwa, śpiewy – powiedzieli mi napotkani rodacy. – Wczoraj na przykład wieczorem bardzo późno wracaliśmy do domu, byliśmy zmęczeni, ale i radośni, że mogliśmy tutaj być i przeżywać razem z całym miastem, z całą Ameryką to wydarzenie. Coś pięknego. Bo nawet na końcu miasta, gdzie mieszkamy, ludzie nas witają w Filadelfii, cieszą się, że przyjechaliśmy”. „Jest to niesamowite doświadczenie – dodał kto inny. – Bo choć trwa w świecie nagonka na małżeństwo, to jednak w dalszym ciągu czuć rodziny, czuć ich miłość, radość. Widzimy małżonków trzymających się za ręce, widzimy małżonków, którzy się do siebie przytulają i wyznają sobie miłość, widzimy całe rodziny, ojców, którzy trzymają małe dzieci, karmiące matki. Jest to niesamowite doświadczenie rodziny”. „Wiedzieliśmy też, jak ludzie cieszyli się z prawdy, którą głosi Papież – powiedziała inna Polka. – Bo Franciszek mówi wyraźnie o wartości rodziny, małżeństwa, abyśmy nie zmieniali faktów, które Pan Bóg wszczepił w człowieka”. „Jest to coś wspaniałego, słowa Papieża, świadectwa rodzin z różnych części świata. To nas umacnia. Pokazuje, że w dalszym ciągu warto stać w obronie życia i normalnej rodziny” – dodał jej mąż, również Polak.
Franciszek hojnie wynagrodził rodzinom za ich przybycie do Filadelfii. Przed Mszą powoli objeżdżał wszystkie sektory wzdłuż bulwaru Franklina. Co chwilę zatrzymywał papamobile i kazał sobie przynosić dzieci do błogosławieństwa. Powiewające wzdłuż trasy flagi przypominały, że w tej chwili są tu z Papieżem rodziny z całego świata.
W homilii Franciszek, nawiązując do czytań liturgicznych, zauważył, że wielu ludziom trudno było zaakceptować logikę Jezusa. Napotykał On na wrogość ze strony ludzi, którzy nie przyjmowali tego, co mówił i czynił. Dla nich szczególnie trudna do przyjęcia była Jego otwartość na uczciwą i szczerą wiarę wielu ludzi nie należących do ludu wybranego przez Boga. Dla wielu było to nie do przyjęcia. Pojawiało się zgorszenie.
„Kiedy to sobie uświadomimy - mówił Papież - to możemy zrozumieć, dlaczego słowa Jezusa o powodowaniu „zgorszenia” są tak surowe. Dla Jezusa, zgorszenie prawdziwie „nie do przyjęcia” polega na tym wszystkim, co załamuje i niszczy naszą ufność w działanie Ducha Świętego!”. W wielkoduszności niedościgły jest tylko Bóg. W tym przejawia się Jego miłość, że „nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował” (1 J 4,10).
„Ta miłość daje nam głęboką pewność: Bóg nas poszukuje, On na nas czeka. To ta ufność sprawia, że uczniowie zachęcają, wspierają i pielęgnują dobre rzeczy dziejące się wokół nich. Bóg chce, aby wszystkie Jego dzieci miały udział w uczcie Ewangelii. Jezus mówi: „Nie powstrzymuj niczego, co jest dobre, a przeciwnie pomóż mu wzrastać!”. Podnoszenie wątpliwości co do działania Ducha Świętego, stwarzanie wrażenia, że nie może ono mieć miejsca w tych, którzy nie należą do „naszej grupy”, którzy nie są „tacy, jak my” to niebezpieczna pokusa. Nie tylko blokuje ona nawrócenie na wiarę, ale jest wypaczeniem wiary!” - powiedział Papież.
Franciszek dodał, że to wiara otwiera „okno” na obecność i działanie Ducha Świętego. Pokazuje nam, że podobnie jak szczęście, świętość jest zawsze związana z małymi gestami. „Kto wam poda kubek wody w imię moje, nie utraci swojej nagrody” (por. Mk 9,41) - mówi Jezus.
„Tych małych gestów uczymy się w domu, w rodzinie; gubią się one pośród wszystkich innych rzeczy, jakie robimy, ale sprawiają, że zmianie ulega dzień powszedni. Są to ciche rzeczy dokonywane przez matki i babki, przez ojców i dziadków, przez dzieci. Są to małe oznaki czułości, miłości i współczucia. Jak ciepła kolacja, na jaką cieszymy się wieczorem, wczesny obiad czekający na kogoś, kto wstaje wcześnie, aby iść do pracy. Swojskie gesty. Jak błogosławieństwo zanim położymy się spać czy też uścisk, gdy wracamy po ciężkim dniu pracy. Miłość ukazuje się przez małe rzeczy, przez dbałość o małe codzienne znaki, które sprawiają, że czujemy się jak w domu” - powiedział Papież.
Franciszek zachęca nas, byśmy zadali sobie pytanie o to jak staramy się żyć stylem Jezusa w naszych domach, w naszych społeczeństwach? Jaki świat chcemy pozostawić naszym dzieciom?
Nie możemy odpowiedzieć na te pytania sami, o własnych siłach. To Duch Święty wzywa nas do odpowiedzi jako części wielkiej rodziny ludzkiej. Nasz wspólny dom nie może dłużej tolerować sterylnych podziałów. Pilne wyzwanie ochrony naszego domu obejmuje staranie, aby połączyć całą rodzinę ludzką w dążeniu do zrównoważonego i integralnego rozwoju, bo wiemy, że wszystko może się zmienić (por. tamże, 13). Oby nasze dzieci znalazły w nas wzorce i pobudki do komunii! Niech nasze dzieci znajdują w nas mężczyzn i kobiety zdolnych, by dołączyć do innych w doprowadzeniu do pełnego rozkwitu wszystkich dobrych ziaren, które zasiał Ojciec! - powiedział Papież.
Ojciec Święty zachęca wszystkie narody świat, by otwarły się na Bożą miłość, na dobro wszystkich rodzin na Ziemi. Potrzeba do tego przezwyciężenia wspomnianego wcześniej zgorszenia i miłości własnej.
„My, chrześcijanie, uczniowie Pana, prosimy narody świata, aby nam pomogły! Jak wielu jest nas tutaj, na tej celebracji! Już to samo w sobie jest czymś proroczym, rodzaj cudu w dzisiejszym świecie. Obyśmy wszyscy mogli być prorokami! Obyśmy wszyscy mogli być otwarci na cuda miłości dla dobra wszystkich rodzin świata, a tym samym przezwyciężyli zgorszenie wąskiej, małostkowej miłości, zamkniętej w sobie, niecierpliwej wobec innych! Jakże pięknie byłoby, gdybyśmy wszędzie, nawet poza naszymi granicami, mogli docenić i wesprzeć to proroctwo i ten cud! Odnawiamy naszą wiarę w słowo Pana, które zaprasza rodziny wiernych do tej otwartości. Zaprasza ono tych wszystkich, którzy chcą mieć udział w proroctwie przymierza mężczyzny i kobiety, rodzącym życie i objawiającym Boga!” - powiedział Franciszek.
Papież dodał, że każdy, kto chce wnieść w ten świat rodzinę, która uczy dzieci, aby być pobudzonym każdym gestem dążącym do przezwyciężenia zła - rodzinę ukazującą, że Duch Święty żyje i działa - powinien napotkać naszą wdzięczność i uznanie, bez względu na to skąd pochodzi i jaka jest wyznawana przez nią religia.
Świadectwem różnorodności rodzin, które przybyły na spotkanie z Papieżem była procesja z darami, w której szli przedstawiciele różnych kontynentów. Komunia natomiast świadczyła o skali tego wydarzenia. Rozdawało ją 1,5 tys. kapłanów, diakonów i szafarzy. Przygotowano pół miliona komunikantów.
Za przyjazd na spotkanie z rodzinami podziękowali Franciszkowi abp Charles Chaput z Filadelfii oraz abp Vincenzo Paglia, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny. Gospodarz spotkania zapewnił, że mieszkańcy nigdy nie zapomną tych dni. Wlały one bowiem w Kościół i całe miasto nowego ducha. Abp Paglia z kolei powiadomił zgromadzonych, że Franciszek wybrał Dublin, stolicę Irlandii na miejsce kolejnego Światowego Spotkania Rodzin. Odbędzie się ono za trzy lata.
Na zakończenie Franciszek przekazał rodzinom z różnych kontynentów po tysiąc egzemplarzy Ewangelii św. Łukasza. Po przyjeździe do domu mają je rozprowadzić wśród rodzin swego kraju, zwłaszcza tych, które żyją na peryferiach. Identyczny dar otrzymała też dodatkowo katolicka rodzina z Syrii. Zabierze ona również ze sobą ofiary, które były zbierane podczas liturgii.
Na zakończenie warto jeszcze dodać, że tuż przed Mszą Franciszek złożył niezaplanowaną wcześniej wizytę w jezuickim uniwersytecie św. Józefa. Wraz z rabinem Skorką z Buenos Aires odsłonił tam pomnik upamiętniający 50-lecie soborowej deklaracji Nostra Aetate, która dała początek nowym relacjom Kościoła z judaizmem.